BAZA WIEDZY
... czyli dodatkowe informacje, które warto przeczytać przed przygarnięciem chomiczka.
Jestem chomikiem Roborowskiego!
Witaj! Jestem chomikiem Roborowskiego i mam swoje wymagania. Pozwól, że Ci o nich opowiem! Jestem samotnikiem, nie toleruję towarzystwa innych chomików na moim terenie. Nie chcę mieć dzieci – mogą one urodzić się z wadami i cierpieć przez całe życie. Potrzebuję lokum, które zapewni mi możliwość wędrowania – w nocy potrafię przebiec nawet do 15km! Minimum podstawy, jakie pozwoli mi spokojnie spełniać swoje zapędy do biegania to 100x40. Za każdy centymetr więcej będę wdzięczny! Jeśli już rozmawiamy o bieganiu, od tego właśnie jest kółko. To jedna z najważniejszych zabawek w moim życiu, dlatego tak ważne jest, by było bezpieczne i duże - minimum średnicy to 20 cm, może być większe. Nie może mieć prętów czy bieżni z siatki, ponieważ to boleśnie niszczy moje łapki. Kołowrotki najlepsze są zabudowane, drewniane lub plastikowe. Proszę, nie dawaj mi dysków – jestem niezdarny, mogę z nich wypaść i poobijać się. Z natury bardzo lubię kopać, dlatego ważnym jest, abym miał ku temu możliwość. Ściółka w moim lokum powinna mieć przynajmniej 10 cm wysokości. Musi być dobrej jakości, najlepsze dla mnie są ściółki lniane i konopne, ewentualnie też odpylone trociny. Pelet dla mnie jest koszmarem – nie mogę w nim kopać, rani on moje delikatne łapki. Gniazdo zrobię sobie z sianka i podartych, bezzapachowych, białych chusteczek. Proszę, nie dawaj mi wat czy kołderek – są one dla mnie niebezpieczne. Proszę Cię również, abyś nie zmieniał mi całej ściółki za jednym podejściem. Jestem czystym zwierzątkiem, wystarczy po prostu sprzątać brudne miejsca (np. toaletę). Za jednym podejściem wymień nie więcej niż połowę całej mojej ściółki, inaczej będę się bał, stracę swój zapach i będę czuł się obco. Piasek służy mi do kąpieli i kopania. Ten specjalny, dla gryzoni. Musi on być bezzapachowy i nie może być pyłem. Zwróć na to uwagę, by nie zrobić mi krzywdy. Nie wolno mnie kąpać w wodzie – mogę bardzo poważnie zachorować! Lubię jeść karmy naturalne, dobrze zbilansowane, odpowiednie dla mojego gatunku; zjadam łyżeczkę karmy dziennie. Wszelkie chrupki, spulchniacze, drożdże, barwniki i konserwanty mi szkodzą. Nagła zmiana karmy może wywołać u mnie problemy trawienne. Jadam warzywa i owoce. Oczywiście z umiarem, jeden kawałek na kolację wystarczy. Zapoznaj się proszę z listą tych, które mogę jeść. Lubię również zioła i sianko. Absolutnie nie wolno podawać mi chleba, wapna czy kolb klejonych miodem. Nie trawię laktozy. Wodę wolę pić z miseczki, jest to dla mnie naturalna pozycja picia. Lubię wybiegi, pozwalają mi one odkrywać jeszcze więcej świata! Czy to te w obszarze wyznaczonym płytami HDF, czy w bezpiecznym pokoju – kocham je. Bardzo nie lubię tych na dworze – boję się i cierpię, mogę przeziębić się, złapać pasożyty, uciec czy stracić wzrok od słońca. Panicznie boję się również kuli do biegania i smyczy. Boję się też zwierząt innych gatunków, więc proszę, nie zapoznawaj mnie z nimi. Co 3-5 miesięcy potrzebuję kontrolnej wizyty u weterynarza, który zna się na gryzoniach. Powinien mnie obejrzeć, osłuchać, zajrzeć do pyszczka i upewnić Ciebie, czy wszystko ze mną jest dobrze. Warto również, by zbadał mój kał pod katem obecności pasożytów – niestety, czasem coś się przyplącze i potrafi bardzo wyniszczyć tak delikatny organizm, jak mój. Ważnym jest również, byś mnie obserwował i w razie niepokojącego zachowania reagował – wszystkie zmiany w moim ciele zachodzą bardzo szybko, ponieważ jestem malutki. Proszę, nie zwlekaj, gdy cierpię. Jestem dzielnym zwierzątkiem, okazuję ból dopiero, gdy jest już naprawdę źle. Czasem jedynym sygnałem, że dzieje się coś niedobrego, jest nagły wzrost lub spadek masy mojego ciała. Różnica ok. 10-15% powstała w przeciągu kilku dni jest alarmująca. Najlepsza do pomiarów mojej wagi będzie waga kuchenna bądź jubilerska. Pamiętaj o tym, by zawsze mieć w pogotowiu transporterek, w którym w razie nagłej sytuacji zawieziesz mnie do weterynarza. Proszę Cię o jeszcze jedno – jestem zwierzątkiem, które śpi w dzień, a bawi się w nocy. Chcę, abyś uszanował mój tryb życia, nie budził mnie niepotrzebnie i nie narażał na stres. Poczekaj cierpliwie, aż wstanę – wtedy będę radosny i skory do zabawy! Za szacunek odpłacę Ci oswojeniem, za miłość wywołam wiele uśmiechów na Twojej twarzy, a za dobre i godne warunki życia, będę Twoim przyjacielem. Proszę, dbaj o mnie – mam tylko Ciebie! Twój chomik
0 Comments
Jestem chomikiem dżungarskim/hybrydą!
Witaj! Jestem chomikiem dżungarskim/hybrydą i mam swoje wymagania. Pozwól, że Ci o nich opowiem! Jestem samotnikiem, nie toleruję towarzystwa innych chomików na moim terenie. Nie chcę mieć dzieci – mogą one urodzić się z wadami i cierpieć przez całe życie. Potrzebuję lokum, które zapewni mi możliwość wędrowania – w nocy potrafię przebiec nawet do 10km! Minimum podstawy, jakie pozwoli mi spokojnie spełniać swoje zapędy do biegania to 80x40. Za każdy centymetr więcej będę wdzięczny! Jeśli już rozmawiamy o bieganiu, od tego właśnie jest kółko. To jedna z najważniejszych zabawek w moim życiu, dlatego tak ważne jest, by było bezpieczne i duże - minimum średnicy to 20 cm, może być większe. Nie może mieć prętów czy bieżni z siatki, ponieważ to boleśnie niszczy moje łapki. Kołowrotki najlepsze są zabudowane, drewniane lub plastikowe. Proszę, nie dawaj mi dysków – jestem niezdarny, mogę z nich wypaść i poobijać się. Z natury bardzo lubię kopać, dlatego ważnym jest, abym miał ku temu możliwość. Ściółka w moim lokum powinna mieć przynajmniej 10 cm wysokości. Musi być dobrej jakości, najlepsze dla mnie są ściółki lniane i konopne, ewentualnie też odpylone trociny. Pelet dla mnie jest koszmarem – nie mogę w nim kopać, rani on moje delikatne łapki. Gniazdo zrobię sobie z sianka i podartych, bezzapachowych, białych chusteczek. Proszę, nie dawaj mi wat czy kołderek – są one dla mnie niebezpieczne. Proszę Cię również, abyś nie zmieniał mi całej ściółki za jednym podejściem. Jestem czystym zwierzątkiem, wystarczy po prostu sprzątać brudne miejsca (np. toaletę). Za jednym podejściem wymień nie więcej niż połowę całej mojej ściółki, inaczej będę się bał, stracę swój zapach i będę czuł się obco. Piasek służy mi do kąpieli i kopania. Ten specjalny, dla gryzoni. Musi on być bezzapachowy i nie może być pyłem. Zwróć na to uwagę, by nie zrobić mi krzywdy. Nie wolno mnie kąpać w wodzie – mogę bardzo poważnie zachorować! Lubię jeść karmy naturalne, dobrze zbilansowane, odpowiednie dla mojego gatunku; zjadam łyżeczkę karmy dziennie. Wszelkie chrupki, spulchniacze, drożdże, barwniki i konserwanty mi szkodzą. Nagła zmiana karmy może wywołać u mnie problemy trawienne. Jadam warzywa i owoce. Oczywiście z umiarem, jeden kawałek na kolację wystarczy. Zapoznaj się proszę z listą tych, które mogę jeść. Lubię również zioła i sianko. Absolutnie nie wolno podawać mi chleba, wapna czy kolb klejonych miodem. Nie trawię laktozy. Wodę wolę pić z miseczki, jest to dla mnie naturalna pozycja picia. Lubię wybiegi, pozwalają mi one odkrywać jeszcze więcej świata! Czy to te w obszarze wyznaczonym płytami HDF, czy w bezpiecznym pokoju – kocham je. Bardzo nie lubię tych na dworze – boję się i cierpię, mogę przeziębić się, złapać pasożyty, uciec czy stracić wzrok od słońca. Panicznie boję się również kuli do biegania i smyczy. Boję się też zwierząt innych gatunków, więc proszę, nie zapoznawaj mnie z nimi. Co 3-5 miesięcy potrzebuję kontrolnej wizyty u weterynarza, który zna się na gryzoniach. Powinien mnie obejrzeć, osłuchać, zajrzeć do pyszczka i upewnić Ciebie, czy wszystko ze mną jest dobrze. Warto również, by zbadał mój kał pod katem obecności pasożytów – niestety, czasem coś się przyplącze i potrafi bardzo wyniszczyć tak delikatny organizm, jak mój. Ważnym jest również, byś mnie obserwował i w razie niepokojącego zachowania reagował – wszystkie zmiany w moim ciele zachodzą bardzo szybko, ponieważ jestem malutki. Proszę, nie zwlekaj, gdy cierpię. Jestem dzielnym zwierzątkiem, okazuję ból dopiero, gdy jest już naprawdę źle. Czasem jedynym sygnałem, że dzieje się coś niedobrego, jest nagły wzrost lub spadek masy mojego ciała. Różnica ok. 10-15% powstała w przeciągu kilku dni jest alarmująca. Najlepsza do pomiarów mojej wagi będzie waga kuchenna bądź jubilerska. Pamiętaj o tym, by zawsze mieć w pogotowiu transporterek, w którym w razie nagłej sytuacji zawieziesz mnie do weterynarza. Proszę Cię o jeszcze jedno – jestem zwierzątkiem, które śpi w dzień, a bawi się w nocy. Chcę, abyś uszanował mój tryb życia, nie budził mnie niepotrzebnie i nie narażał na stres. Poczekaj cierpliwie, aż wstanę – wtedy będę radosny i skory do zabawy! Za szacunek odpłacę Ci oswojeniem, za miłość wywołam wiele uśmiechów na Twojej twarzy, a za dobre i godne warunki życia, będę Twoim przyjacielem. Proszę, dbaj o mnie – mam tylko Ciebie! Twój chomik Jestem chomikiem syryjskim!
Witaj! Jestem chomikiem syryjskim i mam swoje wymagania. Pozwól, że Ci o nich opowiem! Jestem samotnikiem, nie toleruję towarzystwa innych chomików na moim terenie. Nie chcę mieć dzieci – mogą one urodzić się z wadami i cierpieć przez całe życie. Potrzebuję lokum, które zapewni mi możliwość wędrowania – w nocy potrafię przebiec nawet do 10km! Minimum podstawy, jakie pozwoli mi spokojnie spełniać swoje zapędy do biegania to 100x40. Za każdy centymetr więcej będę wdzięczny! Jeśli już rozmawiamy o bieganiu, od tego właśnie jest kółko. To jedna z najważniejszych zabawek w moim życiu, dlatego tak ważne jest, by było bezpieczne i duże - minimum średnicy to 27 cm, może być większe. Nie może mieć prętów czy bieżni z siatki, ponieważ to boleśnie niszczy moje łapki. Kołowrotki najlepsze są zabudowane, drewniane lub plastikowe. Proszę, nie dawaj mi dysków – jestem niezdarny, mogę z nich wypaść i poobijać się. Z natury bardzo lubię kopać, dlatego ważnym jest, abym miał ku temu możliwość. Ściółka w moim lokum powinna mieć przynajmniej 10 cm wysokości. Musi być dobrej jakości, najlepsze dla mnie są ściółki lniane i konopne, ewentualnie też odpylone trociny. Pelet dla mnie jest koszmarem – nie mogę w nim kopać, rani on moje delikatne łapki. Gniazdo zrobię sobie z sianka i podartych, bezzapachowych, białych chusteczek. Proszę, nie dawaj mi wat czy kołderek – są one dla mnie niebezpieczne. Proszę Cię również, abyś nie zmieniał mi całej ściółki za jednym podejściem. Jestem czystym zwierzątkiem, wystarczy po prostu sprzątać brudne miejsca (np. toaletę). Za jednym podejściem wymień nie więcej niż połowę całej mojej ściółki, inaczej będę się bał, stracę swój zapach i będę czuł się obco. Piasek służy mi do kąpieli i kopania. Ten specjalny, dla gryzoni. Musi on być bezzapachowy i nie może być pyłem. Zwróć na to uwagę, by nie zrobić mi krzywdy. Nie wolno mnie kąpać w wodzie – mogę bardzo poważnie zachorować! Lubię jeść karmy naturalne, dobrze zbilansowane, odpowiednie dla mojego gatunku; zjadam łyżkę karmy dziennie. Wszelkie chrupki, spulchniacze, drożdże, barwniki i konserwanty mi szkodzą. Nagła zmiana karmy może wywołać u mnie problemy trawienne. Jadam warzywa i owoce. Oczywiście z umiarem, jeden kawałek na kolację wystarczy. Zapoznaj się proszę z listą tych, które mogę jeść. Lubię również zioła i sianko. Absolutnie nie wolno podawać mi chleba, wapna czy kolb klejonych miodem. Nie trawię laktozy. Wodę wolę pić z miseczki, jest to dla mnie naturalna pozycja picia. Lubię wybiegi, pozwalają mi one odkrywać jeszcze więcej świata! Czy to te w obszarze wyznaczonym płytami HDF, czy w bezpiecznym pokoju – kocham je. Bardzo nie lubię tych na dworze – boję się i cierpię, mogę przeziębić się, złapać pasożyty, uciec czy stracić wzrok od słońca. Panicznie boję się również kuli do biegania i smyczy. Boję się też zwierząt innych gatunków, więc proszę, nie zapoznawaj mnie z nimi. Co 3-5 miesięcy potrzebuję kontrolnej wizyty u weterynarza, który zna się na gryzoniach. Powinien mnie obejrzeć, osłuchać, zajrzeć do pyszczka i upewnić Ciebie, czy wszystko ze mną jest dobrze. Warto również, by zbadał mój kał pod katem obecności pasożytów – niestety, czasem coś się przyplącze i potrafi bardzo wyniszczyć tak delikatny organizm, jak mój. Ważnym jest również, byś mnie obserwował i w razie niepokojącego zachowania reagował – wszystkie zmiany w moim ciele zachodzą bardzo szybko, ponieważ jestem malutki. Proszę, nie zwlekaj, gdy cierpię. Jestem dzielnym zwierzątkiem, okazuję ból dopiero, gdy jest już naprawdę źle. Czasem jedynym sygnałem, że dzieje się coś niedobrego, jest nagły wzrost lub spadek masy mojego ciała. Różnica ok. 10-15% powstała w przeciągu kilku dni jest alarmująca. Najlepsza do pomiarów mojej wagi będzie waga kuchenna bądź jubilerska. Pamiętaj o tym, by zawsze mieć w pogotowiu transporterek, w którym w razie nagłej sytuacji zawieziesz mnie do weterynarza. Proszę Cię o jeszcze jedno – jestem zwierzątkiem, które śpi w dzień, a bawi się w nocy. Chcę, abyś uszanował mój tryb życia, nie budził mnie niepotrzebnie i nie narażał na stres. Poczekaj cierpliwie, aż wstanę – wtedy będę radosny i skory do zabawy! Za szacunek odpłacę Ci oswojeniem, za miłość wywołam wiele uśmiechów na Twojej twarzy, a za dobre i godne warunki życia, będę Twoim przyjacielem. Proszę, dbaj o mnie – mam tylko Ciebie! Twój chomik Coraz częściej pojawia się u nas temat, który dziś chciałabym wyczerpać tak, jak tylko mogę: pasożyty, leczenie, dezynfekcje – z czym to się wiąże, skąd się bierze i jak skutecznie walczyć? Zacznijmy od krótkiego zapoznania się z tymi pasażerami na gapę, jacy potrafią zaatakować naszego pupila. Które z nich spotykamy najczęściej? -> Pierwszymi niech będą nicienie (w tym owsiki) – pasożyty układu pokarmowego, które pojawić się u chomiczka mogą z wielu powodów: możemy przynieść je na rękach, z siankiem, może inny zwierzak w domu przyniósł je na łapach, bądź dziecko z przedszkola. Objawami toczącej się choroby są biegunki, nagłe chudnięcie, apatia. Ze względu na sporą ilość dróg zakażenia, ciężko przed nicieniami chronić zwierzę, więc ważna jest uważność w zakresie higieny w trakcie kontaktu z chomikiem i cykliczne badania kału na obecność pasożytów. -> Kolejni pasażerowie, czyli giardia to choroba powodowana przez pierwotniaka bytującego w jelitach, jest jedną z najczęstszych chorób powodowanych przez ten rodzaj pasożyta, w pierwszych momentach rozwoju nie wywołuje objawów, ale przy rozwoju choroby może wywoływać biegunki. Zarażenie najczęściej zachodzi drogami pokarmowymi – picie skażonej wody czy pokarm z cystami giardii; głównie jednak powodem są skażone ręce i kontakt z nosicielem pasożyta. Nosicielem może być człowiek, ponieważ giardioza jest zakaźna dla ludzi. -> Trichosomoides Nasalis jest kolejnym z pasożytów, którego weźmiemy pod lupę. Brzmi przerażająco, jednak nie oznacza nic innego, jak nicienia w nosie. Pasożyt ten atakuje zatoki, błony śluzowe nosa, a dalej, namnażając się, przenosi się w kierunku płuc. W badaniu parazytologicznym (próbek kału) pojawia się, gdy zwierzę odkasłuje nadmiar przeszkadzających mu w oddychaniu towarzyszy, a połykając - przenosi do dróg pokarmowych, w konsekwencji czego możemy oznaczyć obecność tego pasożyta w kale, mimo jego nietypowego miejsca bytowania. Sposobem zakażenia, ponownie, jest brak higieny w kontakcie ze zwierzęciem. -> Uwaga, tasiemce! Co więcej, widzieliśmy już dwa ich rodzaje – jedne dla człowieka zakaźne, a drugie nie. Jak wiadomo, gnieżdżą się w jelitach, wywołują biegunki, apatię, spadek masy ciała, niechęć do jedzenia, a prawdopodobne jest również zakażenie odchodami takowego, wywołujące szereg poważniejszych komplikacji. Do nabycia tasiemca może dojść przez brak higieny oraz przez zakażony pokarm czy wodę. -> Innym z często pojawiających się u chomików pasożytów jest nużeniec – zupełnie inna liga, bo to pasożyt skórny (roztocze), którego chomiki bywają nosicielem. Jest on ich swoistym towarzyszem, nie jest zakaźny dla ludzi (my mamy swojego, żyjącego z nami na podobnej zasadzie). Dla zdrowego chomika nie jest on zagrożeniem, jednak w momencie osłabienia odporności, dłuższego leczenia czy innych problemów, atakuje on chomika, namnażając się jak opętany. Wywołuje łuszczenie, przesuszenie skóry, świąd, zaczerwienienie i wiele innych problemów. Diagnozujemy go poprzez pobranie zeskrobiny (próbki futra i naskórka) z miejsca zakażonego, po czym dokładne zbadanie go pod mikroskopem. Oczywiście, nie są to wszystkie pasożyty, rozbudowaną ich listę i opisy znajdziecie poniżej:
https://www.facebook.com/gryzoniowy/posts/pfbid0GgNU71vxqsmwdkQr2cn4QkBc3SiKonMeDP52BDuh7YtXgwxjm9iLutpfgW7JowfJl Jeśli już opisałam, na czym polega diagnostyka poprzez zeskrobinę, wróćmy do parazytologii, czyli badania kału na obecność pasożytów, o czym czytacie na stronie dość często, bo przecież każdy z chomiczków jest u nas (między innymi) w ten sposób badany. Jak przygotować zwierzątko do takiego badania? Na czym ono polega? Otóż to prostsze, niż się wydaje! Badanie to polega na zebraniu kału chomiczka – nie musi być go wiele, wystarczy kilka bobków z trzech kolejnych dni (polecam przechowywać w chłodnym, ciemnym miejscu z kawałkiem nasączonej wodą waty w zamkniętym pojemniczku). Bobki te muszą myć świeże, nie dajcie się oszukać! Najłatwiej zebrać je z wybiegu. Kał ten oddajemy na wizycie kontrolnej weterynarzowi, gdzie albo na miejscu, albo po wysłaniu do laboratorium, zostaną przeprowadzone odpowiednie badania i dostaniemy wyniki. Cykliczne badanie kału powinno być robione tak często, jak podstawowe kontrole stanu zdrowia chomiczka. Zapytacie mnie, jak więc leczy się pasożyty? Odpowiem krótko i dosadnie: ciężko. Każdego inaczej. Niestety, dobrane musza zostać celowane leki na danego pasożyta, dlatego tak ważne jest badanie, a nie odrobaczanie w ciemno – może ono nic nie dać, a koledzy naszego pupila nadal będą grasować… Każdy z wymienionych przypadków wymaga też innego toku leczenia, a każde zwierzątko innych przeliczników dawki leku, zależnie od jego wagi. Łączy je wszystkie jednak jedno – słowo, które przyprawia mnie po tych wszystkich latach o ból głowy i kręcenie w nosie: DEZYNFEKCJA. Dezynfekcje w większości przypadków przeprowadzamy kilkakrotnie w toku leczenia: mówi się o dezynfekcji po pierwszym podaniu leków, po pierwszej turze (jeśli schemat zakłada przerwę między turami leczenia), po pierwszym podaniu drugiej tury oraz po leczeniu. Jeśli udajemy się na zastrzyki co konkretną ilość dni – dezynfekcje przeprowadzamy po każdym kolejnym podaniu leków. Mimo, że są to stresujące chwile – tak dla zwierząt, jak i Opiekunów – są kluczowym elementem decydującym o powodzeniu leczenia… bo jaki jest sens leczyć, jeśli zwierzę nadal przebywa w środowisku skażonym i z ogromnym prawdopodobieństwem zarazi się od nowa? Jak więc prowadzić dezynfekcję skutecznie? -> Podstawowym błędem jest odkażanie lokum i sprzętu chomiczka octem, wrzątkiem czy innymi cudami, czasem nawet silnie dla nich toksycznymi. Tak nie robimy, bo nie tylko nic nie osiągamy, ale i możemy narazić już i tak osłabionego chorobą chomika na ogromne problemy. Zaopatrujemy się (albo u weterynarza, albo na internecie – allegro, ale i też internetowe sklepy zoologiczne) w proszek do rozrabiania w wodzie, z którego powstaje płyn do dezynfekcji – bezpiecznymi są Vircon S oraz Ecocid. Nim myjemy lokum i wszelkie rzeczy plastikowe/ceramiczne/szklane. -> Drewno natomiast wypiekamy w piekarniku, 100-130 stopni przez około 30 minut. Oczywiście kontrolując stan. Natomiast wielokrotne wypiekanie nie jest dobre dla tego materiału, może go zniszczyć, spowodować rozklejenie, więc na ten czas polecam zainwestować w kartonowe zabawki (z naciskiem na domek), których nie szkoda wyrzucić. -> Warto na czas leczenia zorganizować chorobówkę, najczęściej plastikowe pudło na zabawki (np. z Action, Castoramy czy Ikei), ponieważ bardzo łatwo jest je przenosić, odkażać i nie denerwować się akwarium czy każdym pręcikiem w klatce. W tej opcji lokum stałe czyścimy do zera, dokładnie odkażamy (zgodnie z opisem powyżej) i zostawiamy na czas leczenia, a chomiczek żyje w lokum tymczasowym, gdzie wiele łatwiej nam panować nad całym przedsięwzięciem. -> Niezależnie od tego, czy leczenie przeprowadzamy w chorobówce, czy lokum chomiczka, polecam przeprowadzać je na chusteczkach bądź ściółce szpitalnej (tu niezastąpiony jest Safebed z MaxiZoo), na którym wiele lepiej widać ewentualne problemy czy biegunki u chomika, które niestety mogą się pojawić. -> Jeśli mamy możliwość, warto myjką parową odkazić otoczenie chomiczka, np. podłogę. Niezastąpione jest również krótkie, aczkolwiek soczyste ozonowanie, które wybije wszystko – to też opcja dla trudniejszych przypadków. Zdiagnozowanie i leczenie pasożytów niestety nie jest wszystkim, co czeka nas w tej bajce – po leczeniu warto (jak dla mnie konieczne jest) zrobić badanie kontrolne. Bywają sytuacje, pasożyty i pech taki, które nie chcą odpuścić. Bywają chomiki, które własne bobki noszą w polikach i nadkażają się mimo leczenia. Bywa zakażone otoczenie i jasny obraz konieczności podjęcia tych ostatnich na powyższej liście kroków. Bywa, że leczenie trzeba powtórzyć… Jeśli jednak już jesteśmy pewni, że chomiczek jest zdrowy – umieszczamy go w świeżym, pachnącym domku, oddajemy odkażone zabawki i napawamy się wygraną! Otóż, moi Drodzy, czas na poruszenie jednego z problemów, z jakim Dzielnica boryka się... właściwie od początku swojego istnienia.
Ponieważ postawiliśmy sobie za punkt honoru, by trzymać jakość naszej pracy na wysokim poziomie, spotykamy się z pewnym specyficznym niezrozumieniem - jako, że w ostatnich dniach problem ten zaostrzył się, nadszedł czas, by wyjaśnić te kwestie. Mówimy tu nie tylko o poziomie merytoryczności postów, jakości zdjęć czy rzetelności opisów zwierząt, co widzicie każdego dnia na stronie, ale i opieki nad nimi, sposobach przeprowadzania procedur adopcji, odbiorów chomików czy edukacji jednostek oraz ogółu. Uważam (i właściwie to dumna jestem), że misja, jaką sobie lata temu wymarzyłam, dzięki tej pracy, jest spełniana każdego dnia w sposób realny, jasny i przynoszący efekty. Oczywiście, by tak było, musieliśmy już na początku działalności przyjąć pewne założenia, dla niektórych będące powodem do ogromnego buntu... dlatego właśnie chcę to dzisiaj omówić! Założeniami tymi były: - brak udostępnień postów adopcyjnych zwierząt właścicielskich na stronie; - udostępnianie jedynie tych interwencji, w których realnie bierzemy udział; - odmowa ponoszenia odpowiedzialności za stan zwierząt, które nie zostały przebadane przez naszych weterynarzy, pod naszym okiem; - odmowa ponoszenia odpowiedzialności za procedury adopcji, które nie zostały przeprowadzone zgodnie z naszymi wymaganiami. Kwestia jest ciężka, spotyka się z ogromnym brakiem zrozumienia, czasem i nawet wyzwiskami w naszym kierunku... bo przecież naszym obowiązkiem jest szukanie domu dla każdego zwierzęcia, jakie w tym kraju zostaje oddane w kolejne już ręce, przy okazji nie pytać oczywiście o nic. Niedoczekanie! Nigdy nie ponosiliśmy i ponosić nie będziemy odpowiedzialności za te maluchy, na które nie mamy pełnej dokumentacji, których stanu zdrowia, charakteru czy wielu innych czynników nie znamy. Nie chcemy na własnych barkach odczuwać niedomówień, konsekwencji zaniedbań w nowych domach, braku umów, pytań o lokalizację i dane nowego opiekuna zwierzęcia, który właściwie nie jest do końca znany bez konkretnych procedur. Nie uratujemy wszystkich, nie poprowadzimy każdego za rękę i nie zrobimy za Was tego, co do Was należy - już wystarczająco spać nie możemy po nocach przez te historie, które sami przeżywamy w przypadku naszych podopiecznych. Praca Dzielnicy, której realnie tylko cząstkę obserwujecie na stronie przez te lata, ciągle ewoluuje - przekształca się dla dobra podopiecznych, dla usprawnienia procesów i dla pewności, że do adopcji naszych podopiecznych podchodzą osoby świadome, mądre, kochające te kulki tak samo, jak my. Każdego dnia dbamy też o to, by chomiki, które w konsekwencji naszych działań mają do Was trafić, były zdrowe, szczęśliwe i ciekawskie, by były w Waszych domach totalną radością. Pytanie pozostaje więc jedno: Jak mamy to wszystko zagwarantować w przypadku, gdy zwierzęcia nie znamy, a w procedurze adopcji byśmy jedynie pośredniczyli, przekazując kontakty osobom zainteresowanym, nie mając z nimi nic wspólnego? Jako, że nie jest to możliwe, a my nie jesteśmy w stanie odpowiadać na każde z setek ogłoszeń radosnym udostępnieniem czy nadzorem nad nim - stworzyliśmy i czynnie prowadzimy miejsca, w których możliwym jest ogłoszenie i znalezienie nowego domu dla zwierząt właścicielskich. Są to grupy i strony, które nie są prowadzone przez samą Dzielnicę, a przez nas bądź osoby nam znajome prywatnie, gdzie każde ogłoszenie zostanie wrzucone, ale za wybór przyszłego Opiekuna dla swojego zwierzęcia i jego realny stan zdrowia odpowiada JEDYNIE osoba przekazująca je do adopcji. Chomiki, czy to nasze, czy obce, nie są nam przecież obojętne, jednak nie weźmiemy na barki wszystkiego, co dzieje się w tej części internetu - to WY musicie zadbać o przyszłość tego małego stworzenia, nad którym opieki się podjęliście, nawet jeśli dłużej już nie jest to możliwe pod Waszym dachem... a właściwie to szczególnie wtedy. My możemy zawsze pozostać do pomocy w razie pytań czy kwestii merytorycznych. Ogłoszenia właścicielskie kierować można do stron: - https://www.facebook.com/adoptujchomika1 - https://www.facebook.com/adopcjegryzoni Oraz na grup: - https://www.facebook.com/groups/190323521446072 - https://www.facebook.com/groups/chomicze.adopcje - https://www.facebook.com/groups/1927045667545538/ Dziękujemy za zrozumienie! Choć wszyscy chcemy dla naszych pupili jak najlepiej i staramy się, by żyło im się jak najbezpieczniej i najweselej, czasami po prostu nie jesteśmy w stanie uchronić ich przed całym złem i najczęściej – prędzej czy później – przychodzi nam zmierzyć się z chorobą naszego ukochanego zwierzaka. W głowach wielu opiekunów – szczególnie tych, którzy są jeszcze niedoświadczeni i są pierwszy raz w takiej sytuacji – pojawia się mnóstwo wariacji pytania: „co mam teraz zrobić?”. Często takie pytanie wypada z głowy przy pomocy ust lub palców i drogami wszelakimi trafia do nas, dlatego postanowiłyśmy stworzyć poradnik dotyczący tego co należy zrobić, gdy zdrowie naszego pupila stoi pod znakiem zapytania. Weźcie zatem coś do przekąszenia, coś do wypicia, rozsiądźcie się wygodnie – będzie długo. I ostrzegamy, zdjęcia mogą być uznane za drastyczne... ale jak inaczej pokazać Wam to, o czym piszemy? MÓJ ZWIERZAK ZACHOROWAŁ! CO MAM ZROBIĆ? – PORADNIK DLA OPIEKUNÓW Zabrać zwierzątko do weterynarza. Koniec poradnika. Dziękujemy za uwagę! Bruce w trakcie diagnostyki pogryzień i powstałych w konsekwencji ropni. Myślicie, że tak sobie tylko śmieszkujemy, bo przecież poradnik nie może być tak ostentacyjnie jednozdaniowy? Otóż może. Bo w sytuacji, gdy coś niepokojącego dzieje się z Waszym pupilem, tylko kompetentny weterynarz jest w stanie postawić diagnozę i dobrać najlepszy sposób leczenia. Żadne fora, żadne grupy facebookowe, żadne internetowe poradniki nie zastąpią fachowej pomocy, jakiej udzielić może weterynarz. Bo Internet, drodzy Państwo, nie leczy! My także porad przedweterynaryjnych nie udzielamy – bo choć mamy bogate doświadczenie i z niejedną chomiczą dolegliwością się już zetknęłyśmy, nie mamy wystarczających kompetencji, by stawiać diagnozy. Nie po to jednak gromadzimy to doświadczenie, by zazdrośnie trzymać je w naszych zwojach mózgowych, dlatego do naszego szałowego poradnika dorzucimy kilka porad, co możesz zrobić, gdy Twój zwierzak zachoruje. Natomiast wtedy, gdy znamy już dokładną diagnozę postawioną przez specjalistę, bardzo chętnie dzielimy się swoją wiedzą wynikłą z ogromu przypadków, z jakimi się spotkałyśmy w naszej pracy – dla dobra Waszych zwierząt. Po pierwsze primo: uspokój się i nie panikuj. Chaotyczną bieganiną i rozszalałymi emocjami na pewno nie pomożesz swojemu pupilowi. Chomiki są zwierzętami niezwykle dobrze wyczuwającymi, kiedy ich opiekun jest zestresowany, a to może zwrotnie wpłynąć na ich stan, dlatego weź głęboki oddech, policz do dziesięciu, weź w łapkę transporterek, zapakuj chomisia i dzida do weterynarza! Jeśli jesteś odpowiednio przygotowany, tyle wystarczy. Resztą zajmą się fachowcy. Wszyscy, którzy wpadli na ten post, bo sytuacja była alarmowa, do tego fragmentu już raczej nie dotarli, bo (taką przynajmniej mamy nadzieję), pogalopowali do gabinetu weterynaryjnego. A skoro nadal z nami jesteś i wciąż czytasz, to prawdopodobnie chcesz wiedzieć, co to znaczy „być dobrze przygotowanym”. Już tłumaczymy! 1) Transporterek zawsze pod ręką. Nie kitraj transportera na dnie szafy pod grubą warstwą skotłowanych sezonowych ubrań, znajdź dla niego miejsce w pobliżu chomiczego lokum – niech będzie na wyciągnięcie ręki. Pamiętaj, że nie możesz przewozić chomika w pustym transporterze – nasyp tam odrobinę ściółki, a kiedy zajdzie potrzeba wyjazdu, dorzuć na wierzch jeszcze troszkę ściółki z lokum pupila, żeby nie czuł się zbytnio zdezorientowany i nadal czuł swój zapach. Lepiej nie nieś „gołego” transporterka w łapce. Szczególnie jeśli musisz korzystać z komunikacji miejskiej/międzymiastowej. Włóż transporter do jakieś torby, która osłoni go przed warunkami atmosferycznymi – opadami, wiatrem, słońcem. Jeśli jest zimno, wyściel torbę kocem i owiń nim także transporterek. Bezik w transporterku. 2) Zaopatrz się w termofor. Wyziębienie jest dla chomików stanem bezpośrednio zagrażającym życiu. Jeśli Twój pupil ma obniżoną temperaturę ciała, jest apatyczny, osowiały i nie reaguje na otoczenie – nalej do termofora ciepłej (ale nie gorącej!) wody i umieść termofor pod/obok transportera w torbie. Upewnij się, że termofor jest szczelny i dobrze zakręcony. Uważaj też, by chomik nie miał do niego bezpośredniego dostępu. Najlepiej oddziel termofor i transporter cienką warstwą koca, tak by chomik nie poparzył sobie łapek, ani też nie wpadł z jednej skrajności w drugą i się nie przegrzał. 3) Znajdź dobrego weterynarza. Nie czekaj ze znalezieniem odpowiedniego gabinetu weterynaryjnego aż do momentu, gdy będzie Ci on potrzebny w trybie pilnym. Zorientuj się w liście polecanych specjalistów w Twojej miejscowości lub okolicach, sprawdź dojazd i godziny otwarcia najlepiej jeszcze zanim pupil trafi pod Twój dach. A jeśli maluch już u Ciebie mieszka – zarejestruj go w przychodni i od teraz niech numer telefonu do gabinetu będzie zawsze pod ręką. Na wszelki wypadek sprawdź także czy w Twojej okolicy funkcjonuje jakaś całodobowa klinika weterynaryjna, choroba niestety nie zawsze jest kulturalna i rzadko kiedy czeka do godziny 9 rano. Cis w trakcie kontroli weterynaryjnej. 4) Uważnie obserwuj swojego pupila. Obserwacja jest kluczem do utrzymania zwierzaka w dobrym stanie. Dzięki regularnym kontrolom wagi, bobków i czujnemu przyglądaniu się chomikowi, jesteś w stanie szybko wyłapać niepokojące sygnały i równie szybko zareagować, co zwiększa szanse na wyleczenie i uniknięcie powikłań. Symptomów chorobowych są tysiące. Od tak subtelnych jak lekko przymrużona powieka, przez dziwny zapach czy kolor moczu, aż po tak drastyczne jak zachwiania równowagi czy otwarte rany. Nie chcemy fundować naszym zwierzakom niepotrzebnego stresu, dlatego nie każdy odstający włosek musi kończyć się wizytą w gabinecie weterynaryjnym. Jeśli jednak niepokojące objawy nie znikają lub nawet nasilają się albo dochodzą do nich kolejne symptomy – nie ma co czekać na cud, trzeba odwiedzić weterynarza. I nie po tygodniu! Jeśli objawy utrzymują się cały dzień, to znaczy, że nie miałeś omamów i konieczna jest fachowa pomoc. Nie zwlekaj więc i dzida do gabinetu weterynaryjnego! Quill przypominający, że obserwacja i reakcja na stan Twojego chomika to Twój obowiązek! 5) Na jakie objawy zwracać uwagę? Tak naprawdę każde odstępstwo od normy jest niepokojącym objawem, który warto skonsultować ze specjalistą. Najczęstsze sygnały alarmowe: - brak energii, apatyczność, ospałość, osowiałość, wychłodzenie (niezależnie od pory roku jest to bardzo niepokojący objaw, wymagający natychmiastowej konsultacji weterynaryjnej, pamiętajmy bowiem, że chomiki w warunkach domowych NIE zapadają w sen zimowy!) - nagły spadek lub wzrost wagi (jednorazowe wahnięcie wagi o 10% jest już bardzo czerwoną i bardzo mrugającą lampką) Maleńka Legenda z niedowagą. - brak apetytu - kichanie, fukanie, prychanie, „czkawka” – jeśli się powtarzają i nie są wynikiem jednorazowego zaprószenia noska, mogą oznaczać liczne choroby układu oddechowego lub obecność pasożytów - ropa, zaczerwienienie, przełysienie w okolicach oczu (stany zapalne, zapalenia gruczołów, zatkanie kanalików) Algida i zatkany gruczoł Myboma. - nagły wzrost energii, zwiększona aktywność w ciągu dnia (jeśli nasz pupil wcześniej był leniwą kluską, która po zrobieniu 3 tupnięć w kołowrotku wracała do norki na drzemkę, a teraz chodzi po ścianach wybiegu, być może daje nam do zrozumienia, że coś go boli, coś mu doskwiera) - częste i intensywne drapanie, łupież i przełysienia (mogą oznaczać choroby skórne, pasożyty albo zapalenie) Kordonek w trakcie leczenia grzybicy. - nagła zmiana zachowania, agresywność (jeśli oswojony chomik zaczyna gryźć i wykluczyliśmy przyczyny środowiskowe, np. za małe lokum lub za rzadkie wybiegi, trzeba udać się do weterynarza – gryzienie może być spowodowane bólem, przerostem zębów i wieloma innymi dolegliwościami) - przechylanie głowy, utraty równowagi, niemożność stanięcia na dwóch łapkach powinny zapalać nam czerwoną, mrugającą i na dodatek wyjącą lampkę w głowie i natychmiastowo wciskać w nasze łapki transporter Mentos z porażeniem tylnych kończyn. - przyspieszony/zwolniony/ciężki oddech - biegunka lub brak bobków w lokum (problemy trawienne) - zgrubienia i rany (przypominamy: gruczoły zapachowe to nie choroba!) Karpatka z przełysieniami, guzem listwy mlecznej oraz zgrubieniem na brodzie. Jak widzicie lista jest długa, a to tylko wybrane objawy, które powinny wzbudzać nasz niepokój. Każda zmiana w wyglądzie i zachowaniu chomika może być sygnałem ostrzegawczym, którego nie można ignorować. Większość chorób – wychwycona odpowiednio szybko i odpowiednio leczona – nie zagraża życiu chomika, jeśli jednak zignorujemy niepokojące symptomy, nawet najmniej groźne schorzenie może sprawić naszemu pupilowi niepotrzebne cierpienie lub nawet doprowadzić do jego śmierci.
Dlatego obserwujcie swoje zwierzaki, bądźcie czujni i w razie potrzeby REAGUJCIE! Od Was zależy ich życie. MM. Zostaliście Opiekunami cudownej samiczki syryjskiej, więc chcemy Wam przypomnieć kilka podstawowych informacji na temat profilaktyki i leczenia ropomacicza - choroby, która u syryjskich samiczek pojawia się stosunkowo często (nie oznacza to jednak, że każda samiczka na pewno zachoruje!).
Choroba ta pojawia się przede wszystkim z powodu niestabilnej genetyki, a warunki w jakich żyją chomiki przed trafieniem pod opiekę Domu Tymczasowego, niestety najczęściej stanowią dodatkowe ryzyko. Maluchy są u nas pod kątem ropomacicza kontrolowane i wyjeżdżają zdrowe. Lubimy jednak dmuchać na zimne, więc chcielibyśmy wyposażyć Was w niezbędne informacje dotyczące tej przypadłości. Mamy jednak nadzieję, że nigdy nie będą Wam potrzebne! Choroba ta może niestety rozwinąć się niepostrzeżenie, dlatego ważne jest, żebyście i Wy swoją nową pupilkę uważnie obserwowali, a nawet… obwąchiwali. Ropomacicze dzielimy na otwarte, czyli takie, przy którym ropa z narządów rozrodczych samiczki znajduje ujście na zewnątrz, co powoduje wypływ sklejający futerko w okolicy podwozia, którego zapach, dość ostry, kojarzymy z zapachem „palonej opony”. Tu przypomnę, że u niektórych samiczek rujki również wiążą się z wypływami i zapaszkiem, jednak jest on inny – wchodzi bardziej w piżmowy. Nie bój się więc często wąchać chomika – zdrowe zwierzątko pachnie siankiem, ziółkami i ściółką… a w razie choroby w ten sposób możesz szybko ją zauważyć i reagować! Niestety, choroba może również występować w wersji zaczopowanej. Ropa nie znajduje wtedy ujścia i pozostaje w organizmie zwierzaka. W tej sytuacji zaobserwujecie prawdopodobnie spadek aktywności, czasem wzrost wagi (dlatego koniecznie pamiętajcie o ważeniu!). Możecie też mieć wrażenie, że chomiczka puchnie, nadyma się jak balonik – to jest wskaźnik zaawansowania choroby i wtedy trzeba na sygnale jechać do weterynarza bez względu na porę dnia i nocy. Jedyną i tym samym najskuteczniejszą opcją, by chronić zwierzątko przed chorobą (szczególnie jej ostrą, bardziej podstępną wersją „zakmniętą”), jest poddawanie chomiczki cyklicznym badaniom w tym kierunku, czyli wykonywanie cytologii bądź USG, kontrola wagi, wąchanie zwierzaka, kontrola stanu podwozia. Im szybciej uda nam się wyłapać chorobę, tym większe szanse na powrót do pełnego zdrowia i mniejsze ryzyko śmierci, szczególnie u starszych panienek. Jak leczy się ropomacicze? Część lekarzy proponuje leczenie farmakologiczne, czyli antybiotyki. Jednak nasze – niestety… - spore doświadczenie podpowiada, że nie jest to najskuteczniejsze rozwiązanie, ponieważ w ten sposób fundujemy sobie tykającą bombę, która w każdej chwili może doprowadzić do nawrotu choroby. Bezpieczeństwo chomiczki w kwestii leczenia ropomacicza daje kastracja. Tak, wiemy, że to brzmi przerażająco… Pamiętajcie jednak, że Chomicza Dzielnica służy swoją wiedzą i doświadczeniem w każdym temacie, więc jeśli przyjdzie Wam zmierzyć się z ropomaciczem, nie wahajcie się i piszcie! Nie miejcie także oporów przed dopytywaniem Waszych lekarzy prowadzących o szczegóły. Z czym wiążę się kastracja i czego się spodziewać po samym zabiegu, jak i po okresie rekonwalescencji opowiemy Wam już teraz. Przede wszystkim operację musi przeprowadzić doświadczony weterynarz, który kontakt z chomiczą anatomią ma na co dzień. Operacja dla zwiększenia bezpieczeństwa powinna odbywać się pod narkozą wziewną, czyli na ten moment najbezpieczniejszą dla maluchów. Przygotowując się do powrotu do sprawności po zabiegu, powinniście zorganizować nieduże, uniemożliwiające wspinaczkę lokum – np. samlę czy lub mniejsze akwarium. Zamiast ściółką, wypełnijcie lokum podartymi chusteczkami lub specjalną ściółką papierową (polecamy Safebed z MaxiZoo – jest najlepszej jakości, przetestowałyśmy go wielokrotnie, w najróżniejszych przypadkach). Do środka lokum standardowo włóżcie domek oraz miseczki na jedzenie i wodę. Konieczne jest zminimalizowanie szans na dodatkowe urazy czy choćby zerwanie szwów, dlatego musicie niestety jak najbardziej ograniczyć możliwość wspinaczek, szalonych biegów i skoków, a to oznacza, że w lokum absolutnie nie może być kołowrotka, tuneli, wysokich zabawek, mostków czy drabinek – im mniej aktywności, tym szybsza rekonwalescencja. Po operacji obserwujcie zwierzaka bardzo uważnie, ale jednocześnie dyskretnie, bez generowania dodatkowego stresu – pierwsze 24h są kluczowe. Warto na ten czas zaopatrzyć się w karmę ratunkową (polecamy tą od dr Zietka – jest dostępna w wielu sklepach internetowych, a nawet bywa dostępna stacjonarnie u weterynarzy), może się ona okazać bardzo pomocna w podawaniu leków po zabiegu bez konieczności dodatkowego brania chomiczki na ręce i niepokojenia jej. Dodatkowo, karma ratunkowa zapewni Waszej pupilce dodatkowy zastrzyk sił, które będą jej potrzebne, by mogła wrócić do pełni zdrowia. Jeśli zostały założone szwy zewnętrzne, co kilka-kilkanaście godzin kontrolujcie ranę. Podnieście malucha bardzo delikatnie i od dołu sprawdźcie stan rany. PAMIĘTAJCIE, ŻE ABSOLUTNIE NIE PRZEWRACAMY LEDWO SZYTEJ CHOMICZKI NA PLECY! Jeśli na zewnątrz nie ma szwów, możecie robić przegląd troszkę rzadziej. W razie rozejścia się rany czy sączenia, konieczna jest natychmiastowa ingerencja weterynarza. Po ok. 14 dniach (lub szybciej, jeśli tak zaleci weterynarz bądź coś zwróci waszą uwagę czy wywoła niepokój) udajcie się na kontrolę i – jeśli trzeba – zdjęcie szwów. Często bywa tak, że chomiczki po około 10 dniach zaczynają same wyciągać szwy. Po tym okresie nie jest to wysoce niebezpieczne, ale jeśli panienka zacznie majstrować przy szwach wcześniej, może to spowolnić gojenie się rany i wtedy trzeba skontrolować stan podbrzusza. Jeśli kontrola przebiegnie pomyślnie i dobrze, po tym czasie można przeprowadzić małą agentkę do jej stałego lokum wraz z pełnym umeblowaniem. Gdybyście mieli jakieś pytania lub wątpliwości, piszcie śmiało! Tymczasem trzymajcie się zdrowo i szczęśliwie! Jak wiecie, od pewnego już czasu wymogiem w toku adopcji jest własny transporterek... i już nie tylko dlatego, ze nie wiemy, kiedy zamkną sklepy i nasze źródło boxów transportowych zostanie odcięte, ale również ze względu na późniejsze bezpieczeństwo chomika na wizytach kontrolnych u weterynarza czy w czasie nagłych sytuacji. Wielokrotnie w toku adopcji okazywało się, że zakupiony model jest najprościej w świecie za mały bądź niebezpieczny... albo nie został zakupiony nigdy.
Wygodny i bezpieczny transporterek to rzecz szalenie ważna, choć nie mówi się o niej wiele. Dzisiaj więc to zmienimy. Robiąc przegląd tych, które posiadam, skupiłam się na trzech najpopularniejszych. Wszystkie wielkości i cechy można znaleźć również w innych modelach i innych firmach (Trixie, Zolux, AniOne etc). Oczywistym jest, że jeśli chomik nie będzie jechał przez pół kraju, a do weterynarza jest 500 metrów, to nie wymagam małego schronu przeciwatomowego (choć wiadomo - wygoda zawsze w cenie)... Jednak trasy liczone w setkach kilometrów i godzinach to zupełnie inny temat - to właśnie na nim się skupimy. Na zdjęciu przedstawiłam 3 różne wielkości transporterków. Na samej górze Trixie Transporter Pico dla gryzoni, wymiary: 18 × 12 × 13 cm. Realnie mniejszy od mojej rozłożonej dłoni. Nadający się JEDYNIE na krótkie dystanse dla chomików Roborowskiego i małych dżungarków. Do transportów przez pół kraju nie polecam. Możliwe otwarcie od środka - zabezpieczenie wieczka jest wewnętrzne. Inaczej już wygląda sprawa Trixie Transporter Pico dla gryzoni, wymiary: 23 × 16 × 17 cm. Realnie jest większy i wygodniejszy, zdecydowanie można w nim przewozić zwierzę karłowate (roborek, dżunagrek), bez obaw o jego psychikę na dłuższej trasie. Na KRÓTKICH trasach nieduże chomiki syryjskie również dadzą radę. Możliwe otwarcie od środka - zabezpieczenie wieczka jest wewnętrzne. Na samym dole natomiast jest ET Transporter Twister, wymiary: 29 x 19 x 18cm. Wygodny dla chomików syryjskich na krótkie i dalekie transporty... choć polecam go zawsze, przy każdym gatunku. Wykonany z solidnego plastiku, zamykany zapięciem od zewnątrz, co uniemożliwia zwierzęciu otwarcie go od środka. Jeden potrafi służyć latami. Czyli prosto, na temat i krótko - nie ma tu wiele do opisywania, jedynie fakty. Wybór odpowiedniego dla naszego gatunku zwierzęcia modelu trasporterka to kwestia ważna, choć często pomijana. Mam nadzieję, że teraz temat już będzie wiele mniej problematyczny. Nadeszła wiosna, czas zabrać się za ciężki temat, który przewija się w naszej pracy bardzo często.
Jak to jest z chomikami, jeśli chodzi o naturę? Czy można chomika wypuścić, żeby sobie pobiegał na słoneczku? Czy można podać gałązki z ogrodu? Na co trzeba uważać? Dziś odpowiemy na te pytania! W życiu naszych pupili dążymy do zachowania pozorów naturalnego środowiska, jest to zrozumiałe - zapewniamy im specjalny piasek do zabawy, norki, kryjówki - jak najwięcej drewnianych zabawek... a gdy robi się ciepło, aż ciągnie, by wyjść z nimi na spacer, prawda? Otóż NIE - chomiki to zwierzęta delikatne, specyficzne, o niesamowicie słabej odporności. Jakie zagrożenia czekają na chomika w trawie? Zastanawialiście się kiedyś, ile bakterii i pasożytów znajduje się w trawie, ziemi? Wiecie, że chomiki ich nie znają i są narażone na ogromne niebezpieczeństwo, jakie te żyjątka za sobą niosą...? Ogromnym niebezpieczeństwem dla małego, bezbronnego, nieporadnego chomiczka są również koty czy psy, których jak wiemy, jest wokół nas wiele. Wystarczy spuścić chomika na sekundę z oka, by uciekł... a uwierzcie mi, że samotnie, biegając szaleńczo w trawie, szukając schronienia, nie przetrwa długo. Jak wszyscy dobrze wiemy - chomiki to zwierzęta nocne, ich tryb życia, wzrok i wszelkie aspekty fizyczne są przystosowane do aktywności w półmroku, a nawet i ciemności. Jasne światło słoneczne niszczy już i tak słaby chomiczy wzrok. Chomik w ten sposób jest narażony na całkowitą ślepotę. No i pytanie do Was? Zgubiliście się kiedyś, za dziecka na plaży czy w supermarkecie? Znacie to uczucie stresu, strachu, przeczucie nadchodzącego niebezpieczeństwa i bezradności? To jest dokładnie to, co towarzyszy chomikowi na dworze, co każe mu biec przed siebie. To nie jest radość, to przerażenie. Jak więc można przybliżyć naturę chomikowi? Tak, jest na to idealna pora! Wystarczy zerwać gałązkę z drzewa, które nie jest dla chomika trujące (przypominam o liście żywieniowej: http://e-chomik.pl/.../lista-zywieniowa-czyli-co-mozna.../), może ona być z pędami, z kwiatkami, młodziutka. Najważniejsze zasady to: drzewko musi być zdrowe, rosnąc daleko od drogi... no i jak już wspomniałam, nie może być trujące. Jak je przygotować? Zerwać, obejrzeć, opłukać i... podać chomikowi. Nie potrzeba wiele, by chomika narazić na niebezpieczeństwo tak samo, jak nie potrzeba wiele, by sprawić mu radość... pamiętajcie o tym i uważajcie na swoich małych przyjaciół! Dziś poruszymy temat, który ostatnimi czasy coraz częściej wypływa w toku adopcji: Jaka jest odpowiednia wysokość klatki?
Na rynku pojawiają się wysokie wersje popularnych klatek, mają one po 60-70 cm wysokości i choć wydawałoby się, że wszystko jest okej, bo przecież podstawa się zgadza... niestety nie są to odpowiednie mieszkanka dla naszych milusińskich. Chomiki to zwierzęta naziemne, które owszem, potrafią wspinać się na kratki, ale nie potrafią z nich zejść i kończy się to zazwyczaj niekontrolowanym zjazdem czy upadkiem - nie pozwala im na to ich krępa budowa ciała i brak chwytnego ogona (jedynym wyjątkiem są chomiki chińskie, jednak tu również klatek nie polecamy). Upadek z takiej wysokości może być niebezpieczny, to oczywiste. Jeśli maluch spadnie na piaskownicę, miseczki czy nie daj Boże kółko – tym bardziej może to wywołać ogromne urazy na jego delikatnym ciałku. Kratki klatek, nawet tych niższych – ODPOWIEDNICH – po 50cm wysokości maksymalnie, mogą być zagrożeniem. Przy zwierzętach bardzo energicznych bywają przypadki, w których chomiczek wspinając się może zaklinować łapkę ma drucikach i zmiażdżyć czy złamać sobie kość. Nigdy nie wiemy, co zwierzątko wymyśli, czego i kiedy się przestraszy czy zaplanuje natychmiastową ucieczkę, nie zważając na swoje bezpieczeństwo, dlatego (i czasem dla innych powodów, ale nie o nich teraz mowa) bywają u nas maluszki, których wymogiem adopcyjnym jest lokum bez krat. Wybierając wysokość klatki musimy jednak pamiętać, by zmieściła się w nich nie tylko odpowiednia wysokość ściółki, ale i kółko o odpowiedniej średnicy, kolejno: - średnica 20 cm to wysokość całkowita kółka ok. 25cm, - średnica 28 cm to ok. 32 cm wysokości całkowitej, - średnica 33 cm to wysokość ok. 37cm. Dlatego właśnie zawsze polecamy akwaria, w takich nasz mały łobuz nie ma możliwości wspinaczki, nie zrobi sobie krzywdy na pręcikach. Nie wejdzie na górę, jeśli akwarium jest wystarczająco wysokie i dobrze urządzone… Bo tak, akwarium może być wyższe, można zawsze usypać sporą górę ściółki i stworzyć chomikowi odpowiednią wysokość między pokrywą, a podłożem. Tu nie ma limitu, możemy szaleć! Przypominamy przy okazji, że zła cyrkulacja powietrza w akwarium to MIT! Przepływ powietrza w odpowiedniej wielkości lokum jest wystarczający dla potrzeb chomiczka! Pamiętajcie o tych faktach przy wyborach klatki i nie dajcie się nabrać na śliczne opisy przy modelach sięgających sufitu: „dla małych gryzoni”, „dla chomików”, ponieważ dla chomików się one nie nadają, a małe gryzonie to bardzo szeroki zakres zwierząt o różnych wymogach. Mamy nadzieję, że ten krótki poradnik pomoże w trudnych wyborach lokum! Za zdjęcie tematyczne kontrolowanej wspinaczki dziękujemy niezastąpionemu team'owi Tomasz & Maruda. Szanuj czas domu tymczasowego… bo kandydata ma niejednego!
Jak wskazuje nazwa naszej „instytucji”, powinnyśmy być dla chomików jedynie epizodem w ich krótkich życiach, zaledwie przystankiem na drodze do szczęścia. Najprostsza sytuacja – zarówno dla nas, jak i dla zwierząt – jest wtedy, kiedy maluch do nas przyjeżdża, zaczynamy leczenie i już w jego trakcie znajdują się kandydaci gotowi do adopcji małego stworka. Maluch zdrowieje, macha nam łapką na pożegnanie i wyrusza w drogę do ostatniego przystanku – jego prywatnego, kochającego domu. Rychłe happy endy są najprostsze i cieszą niezmiernie. Dlatego zdecydowałyśmy się poruszyć temat, który już od dawna nas mierzi, irytuje i jednocześnie niezmiennie wprawia w osłupienie – brak szacunku do czasu. Przede wszystkim do czasu zwierząt, ale także do czasu osób działających w domach tymczasowych. U nas, w Chomiczej Dzielnicy, wszystko rozbija się o to magiczne słowo „czas”. Ile go mamy na odebranie zwierzaka ze złych warunków? Ile zajmie leczenie? Jak długo potrwa zanim znajdą się kandydaci? Ile potrwają przygotowania do adopcji? Ile trzeba będzie czekać na transport? Na każdym etapie pracy czas jest naszym najgorszym wrogiem. Bo chomiki nie żyją wiecznie – mają do wykorzystania na tym świecie oburzająco mało czasu i w ich przypadku każdy dzień jest na wagę złota. Boli nas więc, kiedy ktoś zabiera te szalenie cenne dni z chomiczego kalendarza, bo nie przemyślał swojej kandydatury, bo był zbyt leniwy żeby przeczytać vademecum wiedzy, które przygotowałyśmy (notabene również z szacunku do czyjegoś czasu) albo dlatego, że jest nieodpowiedzialny, nie do końca rozgarnięty i zakładał, że adopcja trwa tyle co kupienie kawy w automacie. Oczywiście, że nie każdy jest omnibusem i bardzo często zdarza się tak, że ubiegają się o adopcję u nas osoby o przecudownych osobowościach, ale posiadające zupełnie nieaktualną wiedzę o opiece nad chomikami. Nie oznacza to, że skreślamy takie osoby na starcie! Jeśli się tak zdarza, to edukujemy, dajemy wiedzę, której brakuje, rozmawiamy, rozwiewamy wątpliwości, doradzamy, pomagamy. A to wszystko to czas, czas, czas, jeszcze raz - czas. I jeśli nasza pomoc przynosi efekty i ktoś na naszych oczach przeradza się w super-kandydata, to jest to wielka radość i wiemy, że był to czas i wysiłek dobrze spożytkowany. I takiej osobie z ogromną chęcią przekażemy w opiekę jednego z naszych podopiecznych! Niestety zdarza się – częściej niż byśmy tego chciały – że ktoś podchodzi do tematu adopcji zupełnie nieodpowiedzialnie, bezmyślnie wręcz. I pół biedy, jeśli po drodze się „nawraca” i dorasta do odpowiedzialności. Wiele razy jest jednak tak, że ktoś zawraca nam tę powiedzonkową gitarę, zwodzi nas, próbuje mydlić oczy, sądząc, że… właściwie to nie wiemy, co siedzi w głowach takich osób i co one sądzą. Jeśli należysz do grona naszych cudownych Adoptujących, to wiesz jak przebiega cały proces. Pamiętasz też pewnie swoje własne przygotowania. Jeśli zaś jesteś osobą, która dopiero zamierza kandydować na Opiekuna albo po prostu śledzisz nas z sympatii, to szybciutko wyjaśnimy, że adopcja odbywa się u nas w kilku krokach. 1. Zgłaszasz swoją kandydaturę. 2. Wypełniasz ankietę, na którą rzetelnie odpowiadamy. 3. Pod naszym okiem kompletujesz lub tylko uzupełniasz wyprawkę. 4. Oficjalnie ogłaszamy wybranego przez Ciebie chomika jako „zarezerwowanego”. 5. Podpisujesz i wysyłasz umowę. 6. Czekasz na przyjazd malucha. 7. I żyli długo i szczęśliwie. Oficjalną rezerwację, ogłoszoną wszem i wobec wystawiamy, gdy kandydat przyśle nam zdjęcie lokum, w którym maluch ma zamieszkać. Najczęściej jednak osoby, które się do nas zgłaszają już od razu wiedzą, który maluch skradł ich serce i przygotowują się do adopcji z myślą o tym konkretnym zwierzaku. Staramy się więc nie zachowywać jak ostatnie prosiaki i jeśli akurat konsultujemy z kimś zakup konkretnego lokum, to nie prowadzimy za jego plecami rozmów adopcyjnych dotyczących zwierzaka, w którym dany kandydat zdążył już się zakochać. Bo ani to fair wobec osoby, która już się szykuje, ani wobec osoby, która zgłosiła się jako druga. I nie można wyrządzić chomikowi większego świństwa, niż zrezygnować z adopcji w połowie drogi, nie mając ku temu dobrego powodu. Zdarzają się losowe sytuacje, kiedy życie wymusza wycofanie się. Ale nie o takich przypadkach tutaj mowa. Wierzcie lub nie, ale zdarzają się przypadki, że ktoś w rozmowach z nami zwyczajnie ściemnia, mówi to, co jak uważa chcemy usłyszeć i liczy, że kłamstwo nie wyjdzie na jaw. A później zaczyna się spektakl wymówek i kombinowania jak koń pod górkę. Mam popsuty aparat w telefonie, jutro przyjedzie mój chłopak to pożyczę od niego i wtedy wyślę zdjęcie. Dzisiaj byłem dłużej w pracy i padam na twarz, ale jutro podeślę fotkę! Miałam zamówić karmę, ale przesyłka wychodziła drogo i czekam, aż ktoś będzie chciał podzielić koszty. My nie jesteśmy jakimiś horpynami, życie trochę znamy i za jedno „jutro” nikogo nie zjemy. Jeśli jednak jutro nadchodzi, a Kandydat znowu uprawia bajkopisarstwo, to coś jest mocno nie tak… A jeśli przychodzi jeszcze jedno „jutro” i kandydat oznajmia, że się jednak rozmyślił… To jest to ogromne świństwo, nieodpowiedzialność, brak pomyślunku i obraza chomiczego majestatu. Może będzie Wam w to trudno uwierzyć, ale bywają też i takie przypadki, że ktoś rozmyśla się PO przejściu całego procesu i uznaje, że jak to ma czekać dwa tygodnie na przyjazd chomika?! To on tak nie chce, on bardzo dziękuje, on taką adopcję to ma w nosie! Na określenie takiego zachowania po prostu nie ma cenzuralnych słów. A wiecie co jest dla nas największym i najbardziej bolesnym zawodem? Kiedy osoba rezygnuje z adopcji tylko po to, by na drugi dzień pójść do sklepu zoologicznego i kilkoma srebrnikami opłacić cierpienie dziesiątek zwierząt. Trudno jest opisać, co wtedy czujemy, jak duże jest nasze niezrozumienie i rozczarowanie – bo przecież edukujemy, przecież trąbimy od tylu lat o tym, jak nieetycznym procederem jest handel żywym towarem, a tutaj takie kwiatki… I to nie wyrastające z nieświadomości i braku wiedzy, a zasiewane z premedytacją i pełną świadomością konsekwencji czynu. Nie próbujemy nawet zrozumieć osób, które zachowują się w ten sposób, ale po każdej takiej sytuacji odrobinę umieramy w środku i odrobinę tracimy wiarę. Prosimy więc gorąco… Szanujcie czas chomika. I to, czego doświadczył. Bo wbrew tytułowi notatki, który po prostu ma zwrócić uwagę, nie o nasz jako DT się tutaj rozchodzi... a o dobro chomika. Zapiszcie się w jego życiorysie jako bohaterowie, nie jako kolejni oprawcy. Miejcie świadomość, że marnowanie czasu zwierzęcia, który ma go tak mało, jest krzywdzeniem go. Bardzo obrzydliwym. Bo my utratę naszego czasu jakoś przełkniemy; będzie miała gorzki smak, ale w ogólnym rozrachunku nie będzie się liczyła. A teraz pomyśl sobie - zostało Ci półtora roku życia. Czy chciałbyś/chciałabyś spędzić ten czas w oczekiwaniu na szczęście, które ktoś Ci obiecał, ale nigdy nie planował obietnicy dotrzymać? Chomiczy czas jest cenny. I to, że jest go tak mało sprawia, że tak cudownie intensywnie się z niego korzysta, gdy już podejmie się opieki nad takim małym futerkowym przyjacielem. Jeśli tego nie rozumiesz i skrzywdziłeś chomika brakiem szacunku do jego czasu, widocznie jeszcze nie dojrzałeś/aś do bycia Opiekunem. Jeszcze nie zasłużyłeś/aś na wielką miłość małego serduszka. To jest jednak Twoja strata – chomik nie ma do Ciebie żalu. My tak. Ale – o ironio – nie mamy czasu, by tracić go na rozpamiętywanie. MM. Zgłaszają się do nas osoby z różnych części kraju z pytaniem, czy mogą adoptować od nas zwierzątko, skoro mieszkają tak daleko od miast, w których działamy... bywa to Śląsk, bywają okolice Rzeszowa, bywa Pomorze, Mazury czy Podlasie. Wiemy, że wiele osób blokuje jedynie wizja odległości, przyjazdu samodzielnego po chomika. Ale sprawa przecież wygląda inaczej!
Nikt nie musi przyjeżdżać (chyba, że chce!), przecież organizujemy transporty! Dziś chcemy rozwiać te czarne chmury, które się nad transportami wytworzyły i wyjaśnić całą tą procedurę, która koniec końców, wcale nie jest przecież taka straszna. Kwestia organizacji transportu jest naszym zadaniem, to my mamy wprawę, wiemy gdzie i kogo szukać. Wiemy jak szukać, wiemy jak rozmawiać, więc jeśli nie znacie nikogo, kto jeździ na naszej poszukiwanej trasie, bądź nie macie możliwości odebrania zwierzaka samodzielnie - pozostawcie tą kwestię nam. Poszukiwanie transportów zaczynamy od rozejrzenia się na grupach ku temu przeznaczonych, na których osoby jadące na danej trasie oferują, że zabiorą małego podróżnika w drogę do domu, grzecznościowo. W tym czasie również orientujemy się, czy nikt ze znajomych nie jedzie przypadkiem w pożądanym przez nas kierunku. Ta część zazwyczaj trwa 2-3 dni. Jeśli na grupach nie znajdzie się nikt, kto akurat może pomóc, przenosimy się na platformy transportowe. Tutaj jesteśmy w stanie dopasować datę i godzinę do Waszych planów dnia, ponieważ zazwyczaj wyborów mamy kilka. Rezerwujemy przejazd, kontaktujemy się z kierowcą i ustalamy szczegóły. Dalej wymieniamy Was numerami, byście ustalili miejsce odbioru dogodne dla obu stron. Kolejnym krokiem jest spakowanie chomiczka i wysłanie go w trasę do domu. Transporty żądzą się swoimi prawami, o których warto również napisać kilka zdań. Zależne są od czynnika ludzkiego, czasem mogą zostać anulowane, bądź kierowca nie zgodzi się na przewiezienie maluszka. Bywają też tacy, którzy nie odpisują wcale. Nie znaczy to, że czas się denerwować czy niecierpliwić, poszukamy kolejnej dogodnej opcji. Transport może być płatny, jednak staramy się, by była to opłata symboliczna, dorzucenie się do paliwa czy biletu. Często jednak bywa tak, że kierowcy czy osoby jadące na danej trasie chcą pomóc nam w adopcjach i przewożą zwierzątko bezpłatnie. Chomiczki wysyłamy w Waszych transporterkach, które przesyłacie do nas wraz z umową. Posiadanie własnego transporterka dla zwierzęcia jest jednym z warunków adopcji. Każdy chomiczek na drogę dostaje kilka garści swojej ściółki, kawałek gniazda (do rozsypania w nowym domu po ściółce, dla ułatwienia aklimatyzacji), porcję karmy i owoc czy warzywo, by uzupełnić w drodze płyny. Na dłuższe drogi dorzucamy coś dodatkowego do pochrupania (np. ciasteczko z JR Farm). Jeśli wcześniej nie było ustalone inaczej, z chomiczkiem jedzie umowa oraz karty przebytych badań. Transporty odległe bądź trudniejsze do znalezienia, najczęściej organizujemy z przesiadką (czasem też nocką u osoby zaufanej) po drodze, by nie przemęczyć zwierzątka całodzienną podróżą. Mamy nadzieję, że notatka ta rozwieje Wasze wątpliwości w kwestiach odległości - większość naszych podopiecznych mieszka daleko od lokalizacji filii, z której pochodzi. Ba - nawet większość z chomiczków dociera do Domów Tymczasowych w ten sam sposób, zanim jeszcze o nich usłyszycie. Podsumowując: odległość nie jest przeszkodą, nie ma się czego bać, transport to sprawa prosta, która wymaga od Was jedynie chwili cierpliwości. A jeśli chcecie zobaczyć, jakie trasy pokonali nasi podopieczni, by znaleźć się w domach, możecie o tym poczytać (przy okazji oglądając ich zdjęcia!) pod tym linkiem: http://chomiczadzielnica.weebly.com/adoptowane.html. Przyszedł czas na temat nieprzyjemny, dla wielu wciąż kontrowersyjny, a nawet zakazany.
Sekcja. Sekcja zwłok. Autopsja. Badanie pośmiertne. Terminy mrożące krew w żyłach, stawiające włosy dęba, wywołujące lęk i niechęć. Tak, wszystkie te określenia nie brzmią przyjemnie i zdajemy sobie z tego sprawę. Bo i sam proces nie jest niczym przyjemnym. Wszystkie te terminy odnoszą się jednak do badania, które – dla wielu pewnie w sposób paradoksalny – może ratować życie. Jak? Zapraszamy do dalszej lektury! Oglądaliście kiedyś serial „Kości”? Albo jakikolwiek serial kryminalny z gatunku CSI: kryminalne zagadki Żoliborza? Wiecie co łączy wszystkie tego typu produkcje oprócz faktu, że mają dwieście sezonów, a ich bohaterami najczęściej są diablo inteligentni kryminolodzy, badacze i detektywi, którzy już po pierwszym sezonie wdają się ze sobą w romans? Łączy je przede wszystkim to, że najczęściej to dzięki sekcji zwłok bohaterowie są w stanie złapać złoczyńcę. Bo sekcja daje odpowiedzi. A w przypadku, gdy – mimo całego naszego zaangażowania, mimo ogromu miłości, troski i poświęcenia – przegrywamy z niewidzialnym złoczyńcą, który odebrał nam przyjaciela, rodzą się pytania. Dlaczego więc warto przemóc niechęć, strach, przełamać tabu w kwestii badań pośmiertnych? 1) BO SEKCJA DAJE ODPOWIEDZI. Dzięki autopsji wiemy, co rzeczywiście dolegało zwierzęciu. Czasami dzieje się tak, że - mimo najszczerszych chęci - nie jesteśmy w stanie zaobserwować wszystkich objawów. A chomik niestety nie powie nam sam – „boli mnie tutaj”, „mam niestrawność”, „boli mnie łepek”. Czasami, nawet stając na rzęsach, nie jesteśmy w stanie pomóc. I wtedy sekcja zdejmuje z nas ciężar pytania „dlaczego tak się stało?” i pozwala nam przekonać się, że rzeczywiście zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, by pomóc. 2) BO SEKCJA RATUJE ŻYCIE. Paradoks? Skąd! Wielu z Was ma pod swoją opieką więcej niż jedno zwierzątko. Jeśli jedno z nich zachorowało i cały proces diagnozowania i leczenia zderzył się ze ścianą, jeśli nic więcej nie można było zrobić i zwierzak pobiegł za Tęczowy Most, sekcja jego ciałka może ochronić jego sąsiada z akwarium obok przed tą samą chorobą, ponieważ daje nam odpowiedź na pytanie czy choroba ta była zaraźliwa, co mogło ją spowodować – być może czynniki środowiskowe, a może genetyczne? Jeśli Wasz zwierzak jest adoptowany, jest spora szansa, że gdzieś w Polsce żyje sobie jego brat/siostra/syn/mama, którzy również zostali adoptowani i dzięki temu jednemu badaniu możesz uchronić rodzinę swojego pupila oraz jego opiekunów przed tym, przez co Wy przeszliście. 3) BO SEKCJA = EDUKACJA. Nie bez powodu niektórzy ludzie decydują się na to, by po śmierci ich ciała zostały oddane placówkom medycznym, np. uniwersytetom. Dzięki takim ludziom przyszli lekarze zdobywają wiedzę. Uczą się jak rozpoznawać choroby i jak je leczyć. W przypadku specjalistów weterynarii sprawa ma się dokładnie tak samo. Bo podręczniki nie pokażą wszystkiego. Bo sekcja to dla weterynarza okazja do nauki, do poszerzenia wiedzy, do zrozumienia. Decydując się na sekcję, wspierasz rozwój specjalisty, do którego być może za kilka tygodni, za rok lub dwa trafisz z innym zwierzakiem. Nie. Nie każde nasze pożegnanie ze zwierzakiem będzie wiązało się z tym, że warto by było przeprowadzić badanie pośmiertne. Takie badania konieczne są jedynie wtedy, gdy nie wiemy, co danemu zwierzęciu dolegało, gdy zwierzątko odeszło nagle i przedwcześnie, gdy mamy pod swoją opieką inne zwierzaki, które mogły się zarazić lub mogą być obciążone takimi samymi wadami genetycznymi, a szczególnie wtedy, gdy nasz zwierzak był adoptowany i wiemy, że jeszcze gdzieś tam żyją wciąż krewni naszego pupila. Dlatego – jeśli znajdziecie się w sytuacji bez odpowiedzi – nie bójcie się. Nie wahajcie się. Pupil nie będzie Wam miał tego za złe. Puchaty Aniołek, którego będziecie nosić na ramieniu, będzie z Was dumny! Że mimo bólu i tęsknoty – chcieliście pomóc. Sobie lub innym. Na koniec garstka informacji technicznych. Jeśli Wasz zwierzak odszedł i zdecydujecie się na sekcję, pamiętajcie, że czas odgrywa bardzo istotną rolę. Im szybciej badanie zostanie przeprowadzone, tym dokładniejsze będą jego wyniki. W sytuacji, gdy nie możemy od razu zawieźć ciałka do weterynarza, zaleca się zamknąć je w szczelnym pojemniku (najlepiej nieprzezroczystym, z wiadomych powodów) i przechować w lodówce do czasu wizyty. Jeśli nie macie w ogóle możliwości dostarczenia ciałka w jak najkrótszym czasie, możecie pudełko włożyć do zamrażalnika, z tą jednak świadomością, że im dłużej będziecie zwlekać, tym mniej dokładne będą wyniki badania ze względu na zmiany w tkankach, wywołane drastycznym obniżeniem temperatury. MM. Tym razem będzie krótko, zwięźle i na temat, bo skoro tutaj zaglądasz, prawdopodobnie na zewnątrz panuje małe piekiełko, jakiś hobbit wrzucił do Twojego pokoju pierścień, a Twój chomik zaczął zachowywać się jak ciecz i rozlewać. Do rzeczy zatem!
Jest kilka sposobów na ulżenie Twojemu pupilowi w czasie upałów. Do każdego z nich potrzebna będzie lodówka lub zamrażalnik, więc upewnij się, że masz do nich dostęp ;) Pamiętaj też, że nie wszystkie sposoby mogą się u Ciebie sprawdzić, warto więc wypróbować kilka i zobaczyć, który najbardziej służy Twojemu milusińskiemu. Zanim jednak przejdziemy do konkretów, pamiętaj o bardzo ważnej kwestii – chcesz chomika SCHŁODZIĆ, nie ZAMROZIĆ, dlatego nie przesadzaj z obniżaniem temperatury. Nie dawaj zwierzakowi chłodzidełek zamrożonych na kość – nie chcesz w końcu, żeby Twój pupil się przeziębił, dostał szoku termicznego albo żeby odmroził sobie ogonek, prawda? Sposób 1: Arktyka w słoiku. Potrzebujesz: - słoika ze szczelną zakrętką - zimnej wody - kostek lodu - skarpety/ręczniczka Wykonanie: Do słoiczka wlej zimną wodę, możesz ją dodatkowo wzbogacić kostkami lodu (nie muszą być czerpane z lodowca, wystarczą takie z pojemniczka z zamrażalnika), zakręć szczelnie słoiczek, upewnij się, że nic nie cieknie, zapakuj chłodzidełko do skarpetki lub owiń ręczniczkiem i voila! Gotowe! Uwagi: Słoik powinien być na tyle duży, żeby chomik mógł się do niego przytulić lub wręcz na nim położyć. Możesz go lekko zakopać w ściółce, żeby maluch miał do niego łatwiejszy dostęp i nie musiał się na niego wspinać. Pamiętaj, że w wyniku różnicy temperatur słoik może zacząć się „pocić”, dlatego zerknij co jakiś czas czy skarpetka nie zrobiła się mokra. Jeśli tak, wymień ją, żeby nie zawilgociła ściółki wokół. Jeśli Twój chomik to urodzony kopacz, uważaj, żeby nie podkopał chłodzidełka i nie utknął pod nim. Zwróć też uwagę na to czy chomik nie darzy zbytnim zainteresowaniem skarpetki… Jeśli tak – warto spróbować innych sposobów. Sposób 2: Chłodzenie podłogowe Potrzebujesz: - w miarę płaskiego ceramicznego przedmiotu, np. płytki lub talerzyka - ceramiczny domek też się nada - może też być płaski kamień (oczywiście wypucowany, zdezynfekowany i na tyle duży, by chomik mógł się na nim położyć) - skarpety/ręczniczka Wykonanie: Włóż przedmiot mający chłodzić zwierzaka do lodówki na kilka godzin (im dłużej, tym zimniej, tym lepiej) lub do zamrażalnika (chłodzi się szybciej niż w lodówce, ale jest ryzyko, że trzaśnie pod wpływem niskiej temperatury). Zimny talerzyk/płytkę/podstawkę owiń skarpetką lub ręczniczkiem i włóż do lokum chomika. Uwagi: W przypadku ceramicznego domku najlepiej chłodzić go w lodówce, nieco krócej niż inne przedmioty. Nie można go owinąć, tworząc warstwę izolacyjną, chomik będzie miał bezpośredni kontakt z chłodną powierzchnią, dlatego nie może ona być zbyt zimna, patrz: odmrożenie ogonka i inne efekty uboczne. Jeśli zdecydowałeś/aś się na kamień – uważaj z chomikiem kopaczem!, rzecz oczywista: kamienie sporo ważą, a chomikom z reguły daleko do Mariusza Pudzianowskiego, mogą więc nie unieść ciężaru kamyka i… pod nim zostać. A tego bardzo mocno nie chcemy. Sposób 3: Chłodne piaski Potrzebujesz: - piasku odpowiedniego dla chomików - słoika - piaskownicy Wykonanie: Wsyp piasek do słoika, zakręć i wrzuć do zamrażalnika. Gdy piasek się schłodzi, przesyp go do piaskownicy i gotowe! Uwagi: Warto mieć przygotowane dwie partie piasku, gdy jedna służy za chłodziarkę, druga się do tej roli przygotowuje. Kiedy jedna partia już się ociepli, pakujemy ją z powrotem do słoika i zamykamy w zamrażalniku, a drugą wsypujemy do piaskownicy. Sposób 4: Wyjazd na narty Potrzebujesz: - chomiczego kołowrotka Wykonanie: Jeśli Twój zwierzak w ciągu dnia nie korzysta z kołowrotka, włóż zabawkę do lodówki i zwróć ją maluchowi, gdy już uzna, że czas na odrobinę ruchu – niech poszusuje sobie po bieżni! Uwagi: Nie pakuj kołowrotka do zamrażalnika – nieporęczne to, a i można uszkodzić zabawkę. Bierz pod uwagę fakt, że plastik, a tym bardziej drewno długo chłodu nie utrzyma, więc traktuj ten sposób jako dodatek do poprzednich, stosowany doraźnie. Sposób 5: Kurtyna chłodna Potrzebujesz: - dużego kawałka materiału (może być chusta, może być ręcznik, może być poszewka na dużą poduszkę) Wykonanie: Zmocz materiał w lodowatej wodzie, porządnie odciśnij nadmiar wody i zarzuć na lokum zwierzaka. Uwagi: Naprawdę porządnie odciśnij materiał… Nie chcesz w końcu swojego chomika podtopić! Nie zarzucaj materiału na całe lokum, zostaw szczelinę, by zapewnić swobodną cyrkulację powietrza i nie urządzić chomikowi przez przypadek sauny. Zwróć uwagę czy materiał nie zwisa bezpośrednio do lokum, umożliwiając tym samym spektakularną ucieczkę Twojego milusińskiego. Ten sposób także traktuj jako dodatek – zimny materiał może nieco obniżyć temperaturę w lokum, jednak przy bardzo dużych upałach, dobrze jest, by chomik miał się na czym „rozpłaszczyć” i w ten sposób oddać nadmiar ciepła. Uwagi końcowe: Pamiętaj, że żaden z powyższych sposobów nie jest wieczny i prędzej czy później chłodzidełko straci swoje magiczne moce, warto więc korzystać z kilku opcji jednocześnie lub mieć dwa-trzy egzemplarze takiego samego chłodzidła. W każdym przypadku bezwzględnie OBSERWUJ swojego zwierzaka – czy nie podkopuje się pod ciężkie przedmioty, czy nie rozrywa materiału, czy nie dzieje się z nim coś niepokojącego. Jeśli zwierzak wypina kuperek na każdy rodzaj chłodzidełka, prawdopodobnie jeszcze nie czuje potrzeby obniżania temperatury – nie próbuj więc zmuszać go do tego w żaden sposób. Nie rezygnuj jednak z wkładania chłodzidełek, bo być może w końcu zwierzak poczuje potrzebę ochłody i wtedy doceni Twoje starania. MM. Ściółka
Ściółka to rzecz ważna. Najlepiej mieszana. Im więcej składników, tym lepiej. Zrębki, trociny odpylone, ściółki lniane, konopne, zioła i siano pozwalają kopać, bawić się i żyć chomiczym życiem. Optymalna ilość ściółki to 10-20 cm, aczkolwiek im więcej tym lepiej. Średnio na lokum o wymiarach 100x50 potrzeba 70-80l ściółki. NIGDY nie wyrzucamy całej ściółki z mieszkania chomika. Sprzątamy tylko miejsce, gdzie chomik się załatwia. Pozostałą wymieniamy partiami co ok. miesiąc dorzucając czystą. Wymiana całościowa jest stresująca dla zwierzaka, ponieważ czuje się jakby był na obcym terytorium. Jedynym wyjątkiem są choroba, pasożyty w ściółce lub zmiana lokatora.
Siano mieszamy razem ze ściółką. Wygląda naturalnie, pięknie pachnie, a w dodatku chomik może je skubać. Ważne jest to, aby było miękkie, pachnące.
Karma, jaka podawana jest chomikowi jest bardzo ważna. Należy zwrócić uwagę, aby była jak najlepszej jakości. Wszak jesteś tym, co jesz. Jeżeli zależy nam na jak najlepszym zdrowiu i kondycji zwierzęcia trzeba dostarczyć jego organizmowi jak najlepszych składników. Karma CHOMIK SYRYJSKI :
Karma CHOMIK DŻUNGARSKI:
Karma CHOMIK ROBOROWSKIEGO:
Przysmaki Czyli to co chomiczki lubią najbardziej ;). Zamiast podawać słodzone dropsy, niezdrowe “przysmaki” kuszące kolorami lepiej sięgnąć po naturalne smakołyki. Ucieszą chomika, a dodatkowo są dobre dla jego zdrowia!
Zioła Można dosypać je do miseczki z karmą, dorzucić do ściółki. Zdrowe uzupełnienie diety.
Piasek Piasek - Chomiki to bardzo czyste zwierzęta. Bardzo szybko “łapią”, że siusiu robi się do piasku. Piasek powinien na stałe gościć w klatce. Wystarczy duży słoik lub plastikowe pudełko, np. do przechowywania żywności. Raz w tygodniu wystarczy przesiać piasek przez sitko o drobnym oczku, pozostały piasek wciąż może wrócić do chomiczego mieszkania. Grudki powstałe z moczu wyrzucamy codziennie. Koniec z zapachem zasikanych trocin - czyż to nie wspaniałe?
Zabawki do klatki Czyli wszystko czym możemy urozmaicić klatkę, aby nasz przyjaciel się nie nudził.
Domek Domek, schronienie jest bardzo istotny w kwestii wyposażenia klatki. Zwierze musi mieć miejsce, gdzie czuje się bezpiecznie. Ważne, aby były wystarczająco duże aby zwierzę mogło swobodnie się ułożyć i mieć miejsce na chomicze zapasy. Uwaga na średnice wejścia - nie mogą być za małe. Domek CHOMIK SYRYJSKI:
Domek CHOMIK DŻUNGARSKI/ROBOROWSKIEGO:
Kołowrotek Kołowrotek - przede wszystkim odpowiednio duży i bezpieczny dla zdrowia. Chomiki są bardzo żywe i potrzebują dużo ruchu. Kołowrotek jest do tego niezbędny. Najlepszą opcją dla właściciela jest kołowrotek drewniany - jest bardzo cichy. Troszkę gorszą wersją jest kołowrotek plastikowy. Kołowrotek CHOMIK SYRYJSKI:
Kołowrotek CHOMIK DŻUNGARSKI/ ROBOROWSKIEGO:
Transporterek W toku adopcji wymagany, a po niej potrzebny do bezpiecznego przetransportowania zwierzątka do weterynarza, czy to na cykliczne kontrole, czy w razie nagłego wypadku. Transporterek CHOMIK SYRYJSKI:
Transporterek CHOMIK DŻUNGARSKI/ ROBOROWSKIEGO:
Lokum - klatka, akwarium Temat szerzej został omówiony w linku : https://www.facebook.com/notes/chomicza-dzielnica/o-lokum-s%C5%82%C3%B3w-kilka-wi%C4%99cej-/514943972033151 Inspiracje co do wystroju wnętrza znajdziesz tu - https://www.facebook.com/dompupila/?hc_location=ufi Oraz na naszej stronie - https://www.facebook.com/media/set/?vanity=chomicza.dzielnica&set=a.892698570924354 _____________________________________ Większość wymienionych wyżej produktów dostępna jest w internetowym sklepie: http://hipcio.sklep.pl/ Inne dość dobrze zaopatrzone sklepy: https://animalia.pl/ , http://www.zooplus.pl/, https://super-swistak.pl/, https://www.pupillo.pl/ oraz różni wystawcy na https://allegro.pl/. Ostatnio dostajemy coraz więcej propozycji współpracy od osób, które chciałyby zostać Domem Tymczasowym działającym pod Chomiczą Dzielnicę.
Z tego właśnie powodu zdecydowałyśmy się napisać kilka słów rozjaśniających sytuację i odpowiedzieć na najczęściej zadawane pytania w tym temacie. Zapraszamy do lektury! Na czym polega praca Domu Tymczasowego? Dom Tymczasowy to przejęcie pod czasową opiekę zwierzęcia w potrzebie - czasem jest to dwa tygodnie, bywa dwa czy trzy miesiące, a może i być to całe życie zwierzęcia. Zadaniem DT jest przygotowanie chomika przejętego pod swoje skrzydła do adopcji. Zawiera się w tym kontrola jego stanu zdrowia, przyzwyczajenie go do nowych warunków (dobra karma, piasek, odpowiednie kółko), których nie zaznało wcześniej, socjalizacja oraz podstawowa, codzienna opieka. Jeśli zdrowie maluszka tego wymaga, DT zobowiązany jest wyleczyć zwierzę. Czy szukacie Domów Tymczasowych? Owszem, jesteśmy otwarte na propozycje współpracy, z chęcią rozmawiamy z kandydatami, ponieważ bardzo dobrze wiemy, że im bardziej jesteśmy rozbudowaną siecią, tym większe są nasze możliwości pomocy najmniejszym - możemy działać sprawniej, efektywniej, w większej ilości lokalizacji... czyli po prostu pomagać na terenie całego kraju, co jest naszym marzeniem. Jakie warunki musi spełnić kandydat? Podstawowym warunkiem jest pełnoletność - nie nawiązujemy współpracy z osobami nieletnimi, gdyż nie mogą one podejmować wielu czynności, które są naszą codziennością (podpisywanie zgód na zabiegi u weterynarza oraz podpisywanie umów adopcyjnych to jedynie proste przykłady). Koniecznym wymogiem jest własne zaplecze finansowe. Kolejna ważną sprawą jest wiedza o gatunku. Nie wymagamy 10 lat doświadczenia (choć będą ogromnym plusem). Potrzebujemy podstaw, chęci do nauki i otwartego umysłu. Każda z nas kiedyś zaczynała, więc wiemy, czego na tym etapie możemy oczekiwać. :) Ogromnym atutem będzie doświadczenie jako Dom Tymczasowy (także innego gatunku), umiejętność organizacji transportów, mobilność, lokalizacja zamieszkania w dużym mieście oraz sprzęt do fotografowania zwierząt na wyższym poziomie niż mikrofala. ;) Obowiązkowym warunkiem jest łatwy dostęp do weterynarza specjalizującego się w leczeniu gryzoni. Czego oczekujecie od kandydatów, jako osób z wami współpracujących? Ogromnego poczucia odpowiedzialności, czujności, zdolności obserwacji zwierząt, szybkiego wyciągania wniosków i natychmiastowej reakcji, jeśli jest konieczna. A poza tym, ponieważ nie jesteśmy sztywną korpo, poczucia humoru, dystansu, umiejętności pracy w zespole i kreatywności. Polecamy również zaopatrzyć się w pokłady anielskiej cierpliwości oraz - nauczone doświadczeniem - twardy tyłek. Ile trzeba przygotować samemu, a ile pomagacie? Pierwsze miejsce kandydat przygotowuje sam, chcemy sprawdzić, jak słowa mają się do czynów. Logicznym jest, że nowe osoby nie dostana pod opiekę kilku zwierząt na dzień dobry - preferujemy pojedyncze początki :) Dalsze miejsca, wyposażenie, potrzebne rzeczy możemy pomóc zapewnić z “Dzielnicowych” zapasów. W miarę możliwości oddajemy fundusze, które zostały przeznaczone na leczenie oraz zapewnienie dobrobytu tymczasom. Filie są bezwzględnie rozliczane z każdej kwoty, jaka została pobrana ze zrzutki, skąd pieniądze pochodzą. Oczywiście, pomagamy również od strony merytorycznej, ponieważ zależy nam na rozwoju filii, ulepszaniu wiedzy i możliwości w zajmowaniu się tymczasami na najwyższym poziomie. Jak sprawdzacie kandydata na DT? Zaczynamy od rozmów, ankiety i rad, by mieć pogląd na poziom wiedzy i podejście. Kolejnym etapem są zdjęcia i rozmowy telefoniczne. Możliwa jest wizyta i rozmowa w cztery oczy - lubimy znać osobiście osoby, z którymi współpracujemy. Jak mogę zostać DT pod Chomicza Dzielnicą? To proste - jeżeli uważasz, że to jest to, co chcesz robić, nadajesz się i jesteś zdecydowany - napisz do nas! ... i kilka słów na rozjaśnienie sytuacji :) Choć bywamy zabiegane, nieznoszące sprzeciwu i jasno ustalamy zasady - robimy to wszystko dla dobra zwierząt. Nauczone doświadczeniem, znamy granicę między żartem... a ciężką pracą i nie ukrywamy, że zdecydowanie liczymy na to drugie. Czynne Domy Tymczasowe zajmujące się chomikami (poza filiami Chomiczej Dzielnicy) można policzyć na palcach obu rąk. Temat jest pomijany, a zwierzęta pokrzywdzone. Sytuacja ta wywiera na nas ogromna presję i odpowiedzialność, z czego trzeba sobie zdawać sprawę. Absolutnie nie ma czasu na zabawę w słodkie niunianie zwierzątek, część z nich przyjeżdża chora lub dzika... albo oba na raz. Bycie DT nie jest kolorowe, jak tęcza - spotykamy się na każdym kroku z ludzką bezmyślnością i znieczulicą, która odbija się w straszny sposób na zwierzętach, a naszym zadaniem jest im to wynagrodzić. Sukces w kwestii pomocy najmniejszym zapewnia jedynie wiedza, logiczne myślenie, twardy tyłek i szybka reakcja. Myślą przewodnią naszej pracy jest “Zwierzęta mają pierwszeństwo” i myślę, że to pięknie podsumowuje całość. |