BAZA WIEDZY
... czyli dodatkowe informacje, które warto przeczytać przed przygarnięciem chomiczka.
Choć wszyscy chcemy dla naszych pupili jak najlepiej i staramy się, by żyło im się jak najbezpieczniej i najweselej, czasami po prostu nie jesteśmy w stanie uchronić ich przed całym złem i najczęściej – prędzej czy później – przychodzi nam zmierzyć się z chorobą naszego ukochanego zwierzaka. W głowach wielu opiekunów – szczególnie tych, którzy są jeszcze niedoświadczeni i są pierwszy raz w takiej sytuacji – pojawia się mnóstwo wariacji pytania: „co mam teraz zrobić?”. Często takie pytanie wypada z głowy przy pomocy ust lub palców i drogami wszelakimi trafia do nas, dlatego postanowiłyśmy stworzyć poradnik dotyczący tego co należy zrobić, gdy zdrowie naszego pupila stoi pod znakiem zapytania. Weźcie zatem coś do przekąszenia, coś do wypicia, rozsiądźcie się wygodnie – będzie długo. I ostrzegamy, zdjęcia mogą być uznane za drastyczne... ale jak inaczej pokazać Wam to, o czym piszemy? MÓJ ZWIERZAK ZACHOROWAŁ! CO MAM ZROBIĆ? – PORADNIK DLA OPIEKUNÓW Zabrać zwierzątko do weterynarza. Koniec poradnika. Dziękujemy za uwagę! Bruce w trakcie diagnostyki pogryzień i powstałych w konsekwencji ropni. Myślicie, że tak sobie tylko śmieszkujemy, bo przecież poradnik nie może być tak ostentacyjnie jednozdaniowy? Otóż może. Bo w sytuacji, gdy coś niepokojącego dzieje się z Waszym pupilem, tylko kompetentny weterynarz jest w stanie postawić diagnozę i dobrać najlepszy sposób leczenia. Żadne fora, żadne grupy facebookowe, żadne internetowe poradniki nie zastąpią fachowej pomocy, jakiej udzielić może weterynarz. Bo Internet, drodzy Państwo, nie leczy! My także porad przedweterynaryjnych nie udzielamy – bo choć mamy bogate doświadczenie i z niejedną chomiczą dolegliwością się już zetknęłyśmy, nie mamy wystarczających kompetencji, by stawiać diagnozy. Nie po to jednak gromadzimy to doświadczenie, by zazdrośnie trzymać je w naszych zwojach mózgowych, dlatego do naszego szałowego poradnika dorzucimy kilka porad, co możesz zrobić, gdy Twój zwierzak zachoruje. Natomiast wtedy, gdy znamy już dokładną diagnozę postawioną przez specjalistę, bardzo chętnie dzielimy się swoją wiedzą wynikłą z ogromu przypadków, z jakimi się spotkałyśmy w naszej pracy – dla dobra Waszych zwierząt. Po pierwsze primo: uspokój się i nie panikuj. Chaotyczną bieganiną i rozszalałymi emocjami na pewno nie pomożesz swojemu pupilowi. Chomiki są zwierzętami niezwykle dobrze wyczuwającymi, kiedy ich opiekun jest zestresowany, a to może zwrotnie wpłynąć na ich stan, dlatego weź głęboki oddech, policz do dziesięciu, weź w łapkę transporterek, zapakuj chomisia i dzida do weterynarza! Jeśli jesteś odpowiednio przygotowany, tyle wystarczy. Resztą zajmą się fachowcy. Wszyscy, którzy wpadli na ten post, bo sytuacja była alarmowa, do tego fragmentu już raczej nie dotarli, bo (taką przynajmniej mamy nadzieję), pogalopowali do gabinetu weterynaryjnego. A skoro nadal z nami jesteś i wciąż czytasz, to prawdopodobnie chcesz wiedzieć, co to znaczy „być dobrze przygotowanym”. Już tłumaczymy! 1) Transporterek zawsze pod ręką. Nie kitraj transportera na dnie szafy pod grubą warstwą skotłowanych sezonowych ubrań, znajdź dla niego miejsce w pobliżu chomiczego lokum – niech będzie na wyciągnięcie ręki. Pamiętaj, że nie możesz przewozić chomika w pustym transporterze – nasyp tam odrobinę ściółki, a kiedy zajdzie potrzeba wyjazdu, dorzuć na wierzch jeszcze troszkę ściółki z lokum pupila, żeby nie czuł się zbytnio zdezorientowany i nadal czuł swój zapach. Lepiej nie nieś „gołego” transporterka w łapce. Szczególnie jeśli musisz korzystać z komunikacji miejskiej/międzymiastowej. Włóż transporter do jakieś torby, która osłoni go przed warunkami atmosferycznymi – opadami, wiatrem, słońcem. Jeśli jest zimno, wyściel torbę kocem i owiń nim także transporterek. Bezik w transporterku. 2) Zaopatrz się w termofor. Wyziębienie jest dla chomików stanem bezpośrednio zagrażającym życiu. Jeśli Twój pupil ma obniżoną temperaturę ciała, jest apatyczny, osowiały i nie reaguje na otoczenie – nalej do termofora ciepłej (ale nie gorącej!) wody i umieść termofor pod/obok transportera w torbie. Upewnij się, że termofor jest szczelny i dobrze zakręcony. Uważaj też, by chomik nie miał do niego bezpośredniego dostępu. Najlepiej oddziel termofor i transporter cienką warstwą koca, tak by chomik nie poparzył sobie łapek, ani też nie wpadł z jednej skrajności w drugą i się nie przegrzał. 3) Znajdź dobrego weterynarza. Nie czekaj ze znalezieniem odpowiedniego gabinetu weterynaryjnego aż do momentu, gdy będzie Ci on potrzebny w trybie pilnym. Zorientuj się w liście polecanych specjalistów w Twojej miejscowości lub okolicach, sprawdź dojazd i godziny otwarcia najlepiej jeszcze zanim pupil trafi pod Twój dach. A jeśli maluch już u Ciebie mieszka – zarejestruj go w przychodni i od teraz niech numer telefonu do gabinetu będzie zawsze pod ręką. Na wszelki wypadek sprawdź także czy w Twojej okolicy funkcjonuje jakaś całodobowa klinika weterynaryjna, choroba niestety nie zawsze jest kulturalna i rzadko kiedy czeka do godziny 9 rano. Cis w trakcie kontroli weterynaryjnej. 4) Uważnie obserwuj swojego pupila. Obserwacja jest kluczem do utrzymania zwierzaka w dobrym stanie. Dzięki regularnym kontrolom wagi, bobków i czujnemu przyglądaniu się chomikowi, jesteś w stanie szybko wyłapać niepokojące sygnały i równie szybko zareagować, co zwiększa szanse na wyleczenie i uniknięcie powikłań. Symptomów chorobowych są tysiące. Od tak subtelnych jak lekko przymrużona powieka, przez dziwny zapach czy kolor moczu, aż po tak drastyczne jak zachwiania równowagi czy otwarte rany. Nie chcemy fundować naszym zwierzakom niepotrzebnego stresu, dlatego nie każdy odstający włosek musi kończyć się wizytą w gabinecie weterynaryjnym. Jeśli jednak niepokojące objawy nie znikają lub nawet nasilają się albo dochodzą do nich kolejne symptomy – nie ma co czekać na cud, trzeba odwiedzić weterynarza. I nie po tygodniu! Jeśli objawy utrzymują się cały dzień, to znaczy, że nie miałeś omamów i konieczna jest fachowa pomoc. Nie zwlekaj więc i dzida do gabinetu weterynaryjnego! Quill przypominający, że obserwacja i reakcja na stan Twojego chomika to Twój obowiązek! 5) Na jakie objawy zwracać uwagę? Tak naprawdę każde odstępstwo od normy jest niepokojącym objawem, który warto skonsultować ze specjalistą. Najczęstsze sygnały alarmowe: - brak energii, apatyczność, ospałość, osowiałość, wychłodzenie (niezależnie od pory roku jest to bardzo niepokojący objaw, wymagający natychmiastowej konsultacji weterynaryjnej, pamiętajmy bowiem, że chomiki w warunkach domowych NIE zapadają w sen zimowy!) - nagły spadek lub wzrost wagi (jednorazowe wahnięcie wagi o 10% jest już bardzo czerwoną i bardzo mrugającą lampką) Maleńka Legenda z niedowagą. - brak apetytu - kichanie, fukanie, prychanie, „czkawka” – jeśli się powtarzają i nie są wynikiem jednorazowego zaprószenia noska, mogą oznaczać liczne choroby układu oddechowego lub obecność pasożytów - ropa, zaczerwienienie, przełysienie w okolicach oczu (stany zapalne, zapalenia gruczołów, zatkanie kanalików) Algida i zatkany gruczoł Myboma. - nagły wzrost energii, zwiększona aktywność w ciągu dnia (jeśli nasz pupil wcześniej był leniwą kluską, która po zrobieniu 3 tupnięć w kołowrotku wracała do norki na drzemkę, a teraz chodzi po ścianach wybiegu, być może daje nam do zrozumienia, że coś go boli, coś mu doskwiera) - częste i intensywne drapanie, łupież i przełysienia (mogą oznaczać choroby skórne, pasożyty albo zapalenie) Kordonek w trakcie leczenia grzybicy. - nagła zmiana zachowania, agresywność (jeśli oswojony chomik zaczyna gryźć i wykluczyliśmy przyczyny środowiskowe, np. za małe lokum lub za rzadkie wybiegi, trzeba udać się do weterynarza – gryzienie może być spowodowane bólem, przerostem zębów i wieloma innymi dolegliwościami) - przechylanie głowy, utraty równowagi, niemożność stanięcia na dwóch łapkach powinny zapalać nam czerwoną, mrugającą i na dodatek wyjącą lampkę w głowie i natychmiastowo wciskać w nasze łapki transporter Mentos z porażeniem tylnych kończyn. - przyspieszony/zwolniony/ciężki oddech - biegunka lub brak bobków w lokum (problemy trawienne) - zgrubienia i rany (przypominamy: gruczoły zapachowe to nie choroba!) Karpatka z przełysieniami, guzem listwy mlecznej oraz zgrubieniem na brodzie. Jak widzicie lista jest długa, a to tylko wybrane objawy, które powinny wzbudzać nasz niepokój. Każda zmiana w wyglądzie i zachowaniu chomika może być sygnałem ostrzegawczym, którego nie można ignorować. Większość chorób – wychwycona odpowiednio szybko i odpowiednio leczona – nie zagraża życiu chomika, jeśli jednak zignorujemy niepokojące symptomy, nawet najmniej groźne schorzenie może sprawić naszemu pupilowi niepotrzebne cierpienie lub nawet doprowadzić do jego śmierci.
Dlatego obserwujcie swoje zwierzaki, bądźcie czujni i w razie potrzeby REAGUJCIE! Od Was zależy ich życie. MM.
0 Comments
Zostaliście Opiekunami cudownej samiczki syryjskiej, więc chcemy Wam przypomnieć kilka podstawowych informacji na temat profilaktyki i leczenia ropomacicza - choroby, która u syryjskich samiczek pojawia się stosunkowo często (nie oznacza to jednak, że każda samiczka na pewno zachoruje!).
Choroba ta pojawia się przede wszystkim z powodu niestabilnej genetyki, a warunki w jakich żyją chomiki przed trafieniem pod opiekę Domu Tymczasowego, niestety najczęściej stanowią dodatkowe ryzyko. Maluchy są u nas pod kątem ropomacicza kontrolowane i wyjeżdżają zdrowe. Lubimy jednak dmuchać na zimne, więc chcielibyśmy wyposażyć Was w niezbędne informacje dotyczące tej przypadłości. Mamy jednak nadzieję, że nigdy nie będą Wam potrzebne! Choroba ta może niestety rozwinąć się niepostrzeżenie, dlatego ważne jest, żebyście i Wy swoją nową pupilkę uważnie obserwowali, a nawet… obwąchiwali. Ropomacicze dzielimy na otwarte, czyli takie, przy którym ropa z narządów rozrodczych samiczki znajduje ujście na zewnątrz, co powoduje wypływ sklejający futerko w okolicy podwozia, którego zapach, dość ostry, kojarzymy z zapachem „palonej opony”. Tu przypomnę, że u niektórych samiczek rujki również wiążą się z wypływami i zapaszkiem, jednak jest on inny – wchodzi bardziej w piżmowy. Nie bój się więc często wąchać chomika – zdrowe zwierzątko pachnie siankiem, ziółkami i ściółką… a w razie choroby w ten sposób możesz szybko ją zauważyć i reagować! Niestety, choroba może również występować w wersji zaczopowanej. Ropa nie znajduje wtedy ujścia i pozostaje w organizmie zwierzaka. W tej sytuacji zaobserwujecie prawdopodobnie spadek aktywności, czasem wzrost wagi (dlatego koniecznie pamiętajcie o ważeniu!). Możecie też mieć wrażenie, że chomiczka puchnie, nadyma się jak balonik – to jest wskaźnik zaawansowania choroby i wtedy trzeba na sygnale jechać do weterynarza bez względu na porę dnia i nocy. Jedyną i tym samym najskuteczniejszą opcją, by chronić zwierzątko przed chorobą (szczególnie jej ostrą, bardziej podstępną wersją „zakmniętą”), jest poddawanie chomiczki cyklicznym badaniom w tym kierunku, czyli wykonywanie cytologii bądź USG, kontrola wagi, wąchanie zwierzaka, kontrola stanu podwozia. Im szybciej uda nam się wyłapać chorobę, tym większe szanse na powrót do pełnego zdrowia i mniejsze ryzyko śmierci, szczególnie u starszych panienek. Jak leczy się ropomacicze? Część lekarzy proponuje leczenie farmakologiczne, czyli antybiotyki. Jednak nasze – niestety… - spore doświadczenie podpowiada, że nie jest to najskuteczniejsze rozwiązanie, ponieważ w ten sposób fundujemy sobie tykającą bombę, która w każdej chwili może doprowadzić do nawrotu choroby. Bezpieczeństwo chomiczki w kwestii leczenia ropomacicza daje kastracja. Tak, wiemy, że to brzmi przerażająco… Pamiętajcie jednak, że Chomicza Dzielnica służy swoją wiedzą i doświadczeniem w każdym temacie, więc jeśli przyjdzie Wam zmierzyć się z ropomaciczem, nie wahajcie się i piszcie! Nie miejcie także oporów przed dopytywaniem Waszych lekarzy prowadzących o szczegóły. Z czym wiążę się kastracja i czego się spodziewać po samym zabiegu, jak i po okresie rekonwalescencji opowiemy Wam już teraz. Przede wszystkim operację musi przeprowadzić doświadczony weterynarz, który kontakt z chomiczą anatomią ma na co dzień. Operacja dla zwiększenia bezpieczeństwa powinna odbywać się pod narkozą wziewną, czyli na ten moment najbezpieczniejszą dla maluchów. Przygotowując się do powrotu do sprawności po zabiegu, powinniście zorganizować nieduże, uniemożliwiające wspinaczkę lokum – np. samlę czy lub mniejsze akwarium. Zamiast ściółką, wypełnijcie lokum podartymi chusteczkami lub specjalną ściółką papierową (polecamy Safebed z MaxiZoo – jest najlepszej jakości, przetestowałyśmy go wielokrotnie, w najróżniejszych przypadkach). Do środka lokum standardowo włóżcie domek oraz miseczki na jedzenie i wodę. Konieczne jest zminimalizowanie szans na dodatkowe urazy czy choćby zerwanie szwów, dlatego musicie niestety jak najbardziej ograniczyć możliwość wspinaczek, szalonych biegów i skoków, a to oznacza, że w lokum absolutnie nie może być kołowrotka, tuneli, wysokich zabawek, mostków czy drabinek – im mniej aktywności, tym szybsza rekonwalescencja. Po operacji obserwujcie zwierzaka bardzo uważnie, ale jednocześnie dyskretnie, bez generowania dodatkowego stresu – pierwsze 24h są kluczowe. Warto na ten czas zaopatrzyć się w karmę ratunkową (polecamy tą od dr Zietka – jest dostępna w wielu sklepach internetowych, a nawet bywa dostępna stacjonarnie u weterynarzy), może się ona okazać bardzo pomocna w podawaniu leków po zabiegu bez konieczności dodatkowego brania chomiczki na ręce i niepokojenia jej. Dodatkowo, karma ratunkowa zapewni Waszej pupilce dodatkowy zastrzyk sił, które będą jej potrzebne, by mogła wrócić do pełni zdrowia. Jeśli zostały założone szwy zewnętrzne, co kilka-kilkanaście godzin kontrolujcie ranę. Podnieście malucha bardzo delikatnie i od dołu sprawdźcie stan rany. PAMIĘTAJCIE, ŻE ABSOLUTNIE NIE PRZEWRACAMY LEDWO SZYTEJ CHOMICZKI NA PLECY! Jeśli na zewnątrz nie ma szwów, możecie robić przegląd troszkę rzadziej. W razie rozejścia się rany czy sączenia, konieczna jest natychmiastowa ingerencja weterynarza. Po ok. 14 dniach (lub szybciej, jeśli tak zaleci weterynarz bądź coś zwróci waszą uwagę czy wywoła niepokój) udajcie się na kontrolę i – jeśli trzeba – zdjęcie szwów. Często bywa tak, że chomiczki po około 10 dniach zaczynają same wyciągać szwy. Po tym okresie nie jest to wysoce niebezpieczne, ale jeśli panienka zacznie majstrować przy szwach wcześniej, może to spowolnić gojenie się rany i wtedy trzeba skontrolować stan podbrzusza. Jeśli kontrola przebiegnie pomyślnie i dobrze, po tym czasie można przeprowadzić małą agentkę do jej stałego lokum wraz z pełnym umeblowaniem. Gdybyście mieli jakieś pytania lub wątpliwości, piszcie śmiało! Tymczasem trzymajcie się zdrowo i szczęśliwie! |